Prezydent rusza w miasto
To będzie jesień z Mirosławem Lenkiem, który po 3 latach kadencji postanowił spotkać się z mieszkańcami. W świetlicach, remizach i salach gimnastycznych będzie chwalił się dorobkiem urzędowania, snuł plany i wsłuchiwał się w głos ludu. Odwiedzi każdą dzielnicę, a spotkania rozpoczną się jeszcze w październiku. Raciborzanie są spragnieni swego włodarza, czego dowiedli w Brzeziu (czytaj poniżej). Czy po serii spotkań na terenie miasta prezydent Lenk będzie wciąż w tak optymistycznym nastroju, jak widać na zdjęciu?
Przyszliśmy dla pana Lenka
– Ludzie nic z tego nie rozumieją, takie rzeczy ustalajcie sobie w urzędzie – powiedzieli na spotkaniu z urzędnikami mieszkańcy Brzezia.
Urzędnicy magistratu przywieźli „Studium uwarunkowań i kierunków rozwoju” Raciborza do kolejnej dzielnicy. W Brzeziu mieszkańcy podsumowali prezentację jako niezrozumiałą i spytali, gdzie jest prezydent? Bo przyszli na spotkanie z Mirosławem Lenkiem.
Anons o prezentacji studium na dzielnicach jest opatrzony formułką „Prezydent Raciborza zaprasza”. W Brzeziu, tak jak w innych dzielnicach, zaproszenie to przekazywano mieszkańcom za pośrednictwem kościoła i dziś w remizie oczekiwano przyjazdu Mirosława Lenka. Gdy naczelnik wydziału inwestycji i architekt prezentujący miejski dokument planistyczny skończyli prezentację zebrani narzekali, że „ludzie nic z tego nie rozumieją, takie rzeczy ustalajcie sobie w urzędzie”. Zapytano, czemu nie przyjechał prezydent, bo mieszkańcy przyszli na spotkanie z Mirosławem Lenkiem. I było ich najwięcej spośród dotychczasowych prezentacji studium w dzielnicach, bo 39 (w Miedoni ponad 20, w Ocicach – 1 i Sudole – 11).
Mariola Isańska-Matela, szef wydziału inwestycji, podkreśliła, że samorząd przywozi studium mieszkańcom, by ci obejrzeli je z myślą o swych działkach i budynkach. – Poszerzyliśmy dla dzielnicy tereny, gdzie można się budować. W przyszłości w Brzeziu ma zamieszkać jeszcze raz tyle osób co teraz – wyjaśniała urzędniczka. Przestrzegała przed sytuacjami, do których już nieraz dochodziło. – Przy tworzeniu dokumentów planistycznych nikt nie zgłasza uwag, a później, gdy chce budować okazuje się, że „się nie da”, bo zapisy w studium nie dopuszczają budownictwa w tym miejscu. Teraz jest okazja nanieść poprawki – informowała Isańska-Matela. W odpowiedzi usłyszała, że „urzędowi nie chce się wysłać pisma o poszerzeniu strefy chronionej wokół cmentarza, o czym mieszkańcy dowiadują się po paru latach, gdy chcą tam coś wybudować”. – Zdecydowałam się na budowę w 2007 roku, a wyszło, że przepis wprowadzono w 1999, o niczym nas nie informując – żaliła się kobieta. Naczelnik wydziału zastrzegła, że nie przyjechała do Brzezia, by zajmować się sprawami sprzed 10 lat. Kolejna prezentacja studium odbędzie się w środę za tydzień, w szkole w Markowicach, początek o godz. 16.00.
(ma.w)