Chcę pieniędzy od PK
Trudno wyobrazić sobie solidniejszą dokumentację, dotyczącą kolizji, niż ta, którą zgromadził mieszkaniec Studziennej. Mimo, iż do zdarzenia doszło w styczniu, wymiana korespondencji z Przedsiębiorstwem Komunalnym w Raciborzu trwa do dziś.
O tym jak w zimie wyglądały boczne drogi w Studziennej pisaliśmy nie raz na łamach naszego tygodnika. Kierowcy skarżyli się wówczas na lodowe koleiny, które utrudniały dojazd do domu. I choć po dzielnicy nie jeździło się łatwo, większość kierowców dotrwała do wiosny bez poważniejszych uszkodzeń swoich pojazdów. O prawdziwym pechu może jednak mówić Dawid Zygmund, którzy przez fatalną nawierzchnię 24 stycznia wylądował na płocie sąsiada, kasując swój samochód. – To było przed godziną 19.00. Wyjeżdżałem ze swojej posesji przy ulicy Pobożnego. Skręciłem w ulicę Moniuszki, aby dostać się na ulicę Hulczyńską – wspomina kierowca. Potem wszystko potoczyło się szybko. W połowie ulicy Moniuszki auto zaczęło sunąć w lodowych rynnach zatrzymując się dopiero na płocie jednej z posesji. Właściciel rozbitego opla vectry natychmiast spisał dane świadków, którzy jechali kilkanaście metrów za nim. – To był już wieczór, więc dopiero następnego dnia rano wróciłem w miejsce kolizji z aparatem. Wykonałem kilkadziesiąt zdjęć nawierzchni dokumentując jak wyglądała w dniu zdarzenia. Nie wzywałem policji, bo nie odniosłem żadnych obrażeń – mówi pan Dawid.
Pieniędzy nie będzie
Mechanik wycenił wartość uszkodzonych części na ponad 5 tysięcy złotych. Mieszkaniec Studziennej napisał pismo do Przedsiębiorstwa Komunalnego w Raciborzu, domagając się pokrycia kosztów naprawy pojazdu i uszkodzonego płotu. PK odmówiło wypłaty zwracając uwagę, że mężczyzna po pierwsze nie wezwał policji, a po drugie ulica Moniuszki należy do dróg niższej kategorii i z racji tego jest rzadziej odśnieżana. Dawid Zygmund nie poddał się i na początku marca napisał do PK odwołanie. Do pisma dołączył listę podpisów blisko sześćdziesięciu rodzin, mieszkających przy ulicach Pobożnego, Krótkiej i Moniuszki, którzy potwierdzają, że do pierwszej połowy lutego, ulica Moniuszki nie była wcale odśnieżana. Wkrótce pan Dawid znalazł w swojej skrzynce pismo od Towarzystwa Ubezpieczeń i Reasekuracji Warta, gdzie ubezpieczone jest PK. Druk dotyczył odmowy wypłaty odszkodowania. – Napisałem do ubezpieczyciela pismo, w którym po raz kolejny wskazuję na zaniedbanie obowiązków ze strony PK. Mimo, że kilkadziesiąt rodzin jest tego samego zdania co ja, a seria wykonanych przeze mnie zdjęć nie pozostawia jakiejkolwiek wątpliwości, że ulica była zaniedbania, uznano, że ubezpieczenie mi się nie należy – mówi kierowca.
PK nie zawiniło
– Należy podkreślić, że nie przedstawiono żadnego dowodu na potwierdzenie faktu, iż do uszkodzeń w Pana pojeździe doszło na skutek zawinionego działania lub zaniechania działania przez ubezpieczonego. Ponadto ze zgromadzonych od ubezpieczonego dokumentów wynika, że obszar – droga, na której doszło do zdarzenia zaliczana jest do 4 kategorii zimowego utrzymania. W związku z tym przewiduje się zaleganie warstwy ujeżdżonego śniegu – pisze w uzasadnieniu odmowy Magdalena Wysocka-Zapałacz, specjalista z Centrum Likwidacji Szkód Transportowych i OC Warty. Podobnego zdania są władze PK. – Mamy zasadę, że takie roszczenia kierujemy od razu do naszego ubezpieczyciela i jeżeli on uznaje dostarczoną dokumentację za wystarczającą, wypłaca ubezpieczenie. To, że ludzie twierdzą, że na drodze były głębokie koleiny to odczucie subiektywne. Ja bym tam poszedł i mógłbym stwierdzić, że są na przykład bardzo płytkie. Mamy procedury i są przestrzegane. Gdyby droga należała do pierwszej kategorii to wiadomo, że nie mogłaby tak wyglądać. Ja nie jestem sędzią i zdaje się na opinię fachowców z Warty. To urząd decyduje o zaliczeniu drogi do danej kategorii. Poszkodowanemu pozostaje zawsze droga sądowa – mówi Krzysztof Kowalewski, szef PK.
Będę walczył
Sam Dawid Zygmund już poszukuje kancelarii, która poprowadziłaby jego sprawę i wyegzekwowała odszkodowanie. Jak się okazuje, ma szansę. – Temu panu należą się pieniądze i w mojej ocenie ma szansę je wyegzekwować – wyjaśnia Wiesław Wierzbicki z kancelarii W&W, która od kilkunastu lat zajmuje się odszkodowaniami. – Inna sprawa, gdyby droga była oblodzona przez moment, np. przez nagły atak zimy. Tu mamy do czynienia z długotrwałym zaniedbaniem. Dzięki takiemu podejściu do swoich obowiązków różnego rodzaju przedsiębiorstw, od lat mam pracę – dodaje.
Adrian Czarnota