Pytania pod kluczem
Kłótnie o treść i poziom matur pewnie się nie skończą. Czy ktoś zakwestionuje jednak, że procedury bezpieczeństwa są nieprawidłowe?
Katarzyna Dedek, zastępca dyrektora Zespołu Szkół Budowlanych i Rzemiosł Różnych w Raciborzu w skrócie wyjaśnia czytelnikom procedury matur.
– Arkusze maturalne przychodzą do szkoły rano, w dniu matury. Są zamknięte w kopertach i obanderolowane, chowamy je do sejfu. Przed egzaminem przychodzi do naszego gabinetu komisja z przedstawicielami uczniów. Sprawdzają czy żadna z kopert nie jest naruszona – wyjaśnia Dedek. Następnie zabierają arkusze na salę, gdzie wstęp mają tylko uczniowie i członkowie komisji. Przy wejściu na salę egzaminu maturzyści muszą się wylegitymować dokumentem ze zdjęciem i nr PESEL. Dostają dwie naklejki z kodem kreskowym i swoim nr PESEL. Muszą je przykleić na arkuszach. To ich jedyny podpis na pracy, nie ma miejsca na imię czy nazwisko.
Podczas trwania matury nikt nie może wychodzić z sali. Nie można mieć na ławce żadnych maskotek ani jedzenia. Egzamin trwa na poziomie podstawowym: z języka polskiego i matematyki 170 minut, z języka obcego 120 minut – tłumaczy Katarzyna Dedek
– Wypełnione arkusze pakuje się po 20 sztuk do szarych kopert jeszcze na sali egzaminu. Następnie komisja przychodzi z nimi do dyrekcji, gdzie są rozliczani z liczby oddanych egzemplarzy. Naszą rolą jest przesłanie matur dalej, do Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej. OKE, losowo rozdziela prace pomiędzy wszystkie komisje sprawdzające. W Raciborzu działają dwie takie komisje, z jęz. angielskiego i jęz. polskiego, przy II LO – dodaje dyrektor.
– Sama biorę udział w sprawdzaniu matur. Chcę wyjaśnić pewną niejasność. Nie jest prawdą, aby nauczyciele podczas oceniania, kierowali się sztywnym kluczem. Klucz może tylko pomóc. Czasem widzimy, że uczeń napisał dobrze i na temat, ale niezgodnie z kluczem. Wtedy dopisujemy uwagę do klucza i przyznajemy punkty za jego pracę. Każda matura jest sprawdzana indywidualnie. To krzywdzące dla nas, że ludzie tak oceniają naszą rolę i pracę. Nie zależy nam aby kogoś oblać – tłumaczy Dedek.
(woj)