Aż będzie jakieś nieszczęście
Przy ul. Długiej, od strony Centrum Rehabilitacji, straszy dziura w drodze. Mieszkańcy tutejszych kamienic to w większości osoby starsze, emeryci i renciści.
Państwo Kardyka nie wytrzymali znieczulicy i postanowili działać. – Dziura jest już od kilku miesięcy, jak nie pół roku. Kiedy zapadła się jedna płytka miejsce ogrodzono barierką na kłódkę. A wyrwa się powiększa – mówi Bogusław Kardyka.
Strach tu chodzić
– Nie mamy samochodu, ale nasz syn ma. Gdy nas odwiedza musi objeżdżać naokoło, tak samo jak ci od pizzy. Boimy się tu uczyć wnuczki jazdy na rowerze – dodaje Danuta Kardyka. Inni mieszkańcy ul. Długiej przyzwyczaili się do dziury, albo stracili nadzieję na to, że można coś zrobić. Obecność aparatu fotograficznego i kilku osób wokół dziury dodała sąsiadom odwagi. Gdy staliśmy z panią Danutą obok wyrwy, z okna wyjrzała starsza kobieta. – To jest okropna dziura. Nie można tamtędy iść. Już jak był śnieg to się wszyscy bali tam chodzić. Zróbcie coś z tym! – krzyczała do nas z okna. Nagle z przejścia wyszła sąsiadka Kardyków, Irena Koloszewska. – Dziwi mnie, że do tej pory nikt nogi tu nie złamał. Aż będzie jakieś nieszczęście. Ciekawe jakby tu mieszkał jakiś dyrektor – skomentowała.
Odbijanie piłki
Odpowiedzialność za drogi wewnętrzne powinna spoczywać na zarządcy budynku. Dotychczas umowy miasta z zarządami nie uwzględniały tej kwestii. Nie wiadomo do końca kto ma np. odśnieżać wokół domów. Sprawy własności lub zarządzania tymi terenami nie zostały zawarte w umowie, których zasięg kończy się na tzw. obrysie budynku. MZB dystansuje się od sprawy, tłumacząc, że remont drogi to nie ich dziedzina. Nie mają takich fachowców, szczególnie że prawdopodobnie przyczyną powstania dziury jest awaria którejś z podziemnych instalacji. W wydziale gospodarki miejskiej nie wiedzieli nic o tej sprawie. Na drugi dzień skontaktowaliśmy się z naczelnikiem wydziału. – Zostałam poinformowana o sytuacji. Niestety nasz wydział nie zajmuje się takimi sprawami. Przyjęliśmy jednak tę informację i przekazaliśmy ją dalej do wydziału lokalowego – mówi Urszula Sobocińska, naczelnik wydziału gospodarki miejskiej w Raciborzu. Przyjęto więc zgłoszenie po naszej interwencji. Okazuje się, że dziura w drodze, jak bumerang, wróciła do wydziału lokalowego. Co za tym idzie sprawą ma się zająć MZB.
Miejmy nadzieję, że piłka nie zostanie po raz kolejny odbita i trafi w końcu do którejś bramki. Chodzi przecież o bezpieczeństwo.
(woj)