Prywata czy naruszenie prawa?
W niewielkiej i spokojnej dotąd gminie Kornowac od kilku miesięcy wrze. Do sporu doszło między przedstawicielem urzędu i Rady Gminy. Wysyłane są pisma, cytowane paragrafy, a końca sprawy nie widać.
Wszystko zaczęło się od momentu, kiedy gmina postanowiła sprzedać nieruchomość, położoną w Pogrzebieniu przy ul. Piaskowej. Podzielono ją na cztery mniejsze działki i ogłoszono przetarg. Wydzielono również piątą działkę, która stanowiła drogę dojazdową do drogi publicznej. I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, że nieruchomość przeznaczona do sprzedaży, stanowiąca własność gminy, sąsiaduje z nieruchomością należącą do Pawła Dudy, przewodniczącego Rady Gminy Kornowac.
Przewodniczący co do gminnej inwestycji zgłosił liczne zastrzeżenia. Na jednej z sesji Rady Gminy między nim a Grzegorzem Graniecznym, radcą prawnym urzędu, doszło do zatargu. – Sprawa się ciągnie już dość długo. Nie pamiętam nawet kto to zainicjował, ale sprawę sprzedaży nieruchomości w Pogrzebieniu badała komisja rewizyjna – mówi Grzegorz Granieczny. Dodaje, że w wyniku kontroli stwierdzono, że wszystko odbyło się prawidłowo i zgodnie z przepisami. Właśnie taki wynik kontroli przekazany został Radzie Gminy.
Stracił 70 tys. zł?
To jednak nie wystarczyło przewodniczącemu Dudzie. – Na sesji stwierdził, że się z tym nie zgadza i że w wyniku podziału nieruchomości powstały działki bez dostępu do drogi publicznej. Poprosiłem go, żeby wskazał te działki. Zwróciłem się do przewodniczącego pisemnie o wskazanie jakie nieprawidłowości zaistniały w trakcie podziału nieruchomości czy samego przetargu – opowiada Granieczny. Odpowiedź uzyskał przed majową sesją. Przewodniczący wystosował pismo do wójta, w którym stwierdził, że na skutek podziału nieruchomości nastąpił brak dojazdu do jego działek i utrata wartości tych działek o około 70 tys. zł. Ponadto podział ten, zdaniem Dudy, naraził gminę na „utratę przychodu w wyznaczonej przez gminę wysokości za służebność drogi koniecznej, która mogła i powinna być ustanowiona na działce (...) przed przetargiem”.
Zgodnie z planem
Ta odpowiedź zbulwersowała radcę prawnego. – To nieprawda. Ten podział nie spowodował braku dojazdu do drogi publicznej. Drogę konieczną wyznacza się tylko do działek, które nie mają dostępu do drogi, a jego działki mają. Poza tym to nie gmina ustala cenę wywoławczą działki do przetargu, tylko rzeczoznawca – oburza się Granieczny. Dziwi się też na jakiej podstawie przewodniczący ustalił, że wartość jego działek spadła o 70 tys. zł. – Poza tym dostęp do drogi publicznej może być przez ustalenie służebności albo wydzielenie nowej drogi, ale nie musi to być droga gminna – i tak się stało w tym przypadku, wyznaczono drogę wspólną. Nie można było zrobić drogi gminnej, bo podziału nieruchomości dokonuje się zgodnie z planem zagospodarowania przestrzennego, a ten nie przewidywał tam drogi gminnej. Pan przewodniczący sam za tym planem głosował! – dodaje Granieczny.
Obrażanie urzędników
Radca prawny nie kryje rozgoryczenia. – To jest obrażanie urzędników. Przewodniczący twierdzi, że przez nich stracił 70 tys. Trzeba wykazać, że tak się stało, inaczej jest to pomówienie. Najbardziej bulwersujące jest to, że mimo kontroli komisji rewizyjnej, która stwierdziła, że wszystko przeprowadzono prawidłowo, przewodniczący wciąż wraca do tej sprawy i twierdzi, że doszło do naruszenia prawa. On po prostu chciał mieć jeszcze jeden dostęp do drogi publicznej. To jest prywata, a zarzuty stawiane urzędnikom nie mają żadnego uzasadnienia – denerwuje się Granieczny.
Paweł Duda sprawy poruszanej niejednokrotnie na posiedzeniach rady nie chce komentować. – Nie powinno to mieć miejsca na sesji – przyznaje. – Czekam na wyjaśnienia ze strony urzędu gminy. Nie chcę komentować sprawy dopóki się nie zakończy – ucina Duda.
(e.Ż)