Fascynacja tkwi w mroku
Jarl (wódz Wikingów z Wrocławia) kazał dziewoi zapleść warkocze, a rycerz z drużyny Czarnego Kruka prezentował się w zbroi spod Grunwaldu.
Przyszły inżynier buduje maszynę oblężniczą, a budowlaniec chwyta za miecz i rusza do boju. Rycerze spotkali się w Raciborzu na festynie. Obozowisko wznieśli w Parku Zamkowym.
– Od dłuższego czasu jeździliśmy po imprezach rycerskich w kraju i marzyliśmy o takiej samej w Raciborzu – twierdzi prezes Stowarzysznia „Drengowie Znad Górnej Odry” Marek Mansz. Z załogą Grodu Raciborskiego i Drużyną Wareską „Czarny Krzyż” podjęli się po raz drugi organizacji Raciborskiego Festynu Średniowiecznego.
Pojawił się na nim m.in. Ryszard Zgirski, pokonując 400 km ze Swarzędza. Przywiózł tkaniny używane do szycia strojów i namiotów. 55-letni mężczyzna zainteresował się historią dzięki wnuczkom. – Wcześniej byłem wędkarzem. Prowadzę biznes tekstylny, ale udział w festynach traktuję jako hobby. Wystawiając się tu wychodzimy na zero – stwierdził. Materiał na koszulę męską kosztował u niego około 30 zł, a strój kobiecy, tzw. giełza około 60 zł. – Jakiś 1000 zł trzeba wydać na postawienie namiotu. Unowocześnionego w stosunku do tych historycznych, bo impregnowanego. Dzięki temu nie przemokną w deszczu – podkreślał Zgirski.
Strojami z przeszłości fascynuje się Marta Buczkowska (Kadlin) z Drengów. Jest kobietą wikińską, na szyi nosi ozdoby przynoszące pomyślność. – Lniane i wełniane suknie, buty ze szwedzkiej Birki, dawnego portu Wikingów. Część kupuję. Jest wielu rzemieślników, którzy wytwarzają elementy ubioru. Taki strój to wydatek kilkuset złotych – mówiła na festynie. Czeka na każdą imprezę tego typu. – Gdy trwa sezon, tym się żyje. Świetna okazja do oderwania się od codzienności – tłumaczyła. Z chłopakiem co miesiąc odkładają jakąś kwotę by kupić nowy element do historycznej kolekcji.
– Średniowiecze było mrocznym okresem dziejów. Młodzi, jak widać po festynie, chętnie zagłębiają się w tym mroku. To także zalążek Unii Europejskiej. Dominował uniwersalizm, te same stroje, jeden język – łacina. Wtedy też rodził się regionalizm – mówiła Ludmiła Nowacka wiceprezydent Raciborza i dr nauk humanistycznych.
(ma.w)