Zbierzemy zagrzybione ziarno
– Takiej sytuacji w rolnictwie nie było od kilkudziesięciu lat. To prawdziwa klęska – mówi Kazimierz Lach, członek zarządu Śląskiej Izby Rolniczej w Katowicach.
Co tak naprawdę zaszkodziło tegorocznym zbiorom? Okazuje się, że i słońce i deszcz. – To nieszczęśliwa kombinacja aury. Kiedy wiosną zawiązywały się bulwy ziemniaka było bardzo sucho. Dlatego teraz mamy takie malutkie ziemniaki. Później przyszła powódź. Wielu rolników nie mogło wjechać na pola z preparatami. Na podmokłych polach nie wykonano oprysków przeciw chorobom grzybicznym. Po powodzi znów przyszła susza i upały, a teraz znów leje deszcz – mówi Lach. Przed rolnikami żniwa, ale już wiadomo, że ziarno z pól będzie niskiej jakości i często niewykształcone. – Zboża będzie miało, a to co uda się zebrać będzie marnej jakości. Ziarna będą porażone chorobami grzybowymi. To katastrofa – słyszymy w izbie rolniczej. Tegoroczny nieurodzaj to również dramat dla działkowców. – Drzewa owocowe chorują i umierają. Podobnie warzywa. Wszystkiego w tym roku jest mniej – mówi Jan Staniszewski, prezes Rodzinnych Ogrodów Działkowych Krokus w Kuźni Raciborskiej. – Ziemniaki, pomidory, ogórki trzeba było na nowo siać i sadzić, bo wszystko zgniło po powodzi. Na niektórych działkach woda stała nawet przez cztery tygodnie. Drzewa też schną po powodzi, owoców jest bardzo mało. Tam gdzie dłużej stała woda, nawet trawa i zielsko nie chciały rosnąć – dodaje pan Jan. Zaznacza, że działkowicze otrzymali pomoc z wojewódzkiego zarządu Polskiego Związku Działkowców w Katowicach, w kwocie 7 tys. zł. Na działkach trwa obecnie usuwanie skutków powodzi. Jeśli będzie trzeba, zarząd przekaże następne pieniądze. Niestety, tegorocznych plonów to już raczej nie uratuje. – Wszystkiego jest o około 50 proc. mniej niż w poprzednich latach. A gdybyśmy nie dosiewali, nie dosadzali, nie byłoby nic – przekonuje pan Jan, który działkowiczem jest już od 30 lat, a od 13 lat pełni funkcję prezesa.
(e.Ż), (now)