Pogodne życie
Naładowali nas państwo pozytywnie – dziękował małżonkom prezydent Lenk, który odwiedził ich z kierowniczką Urzędu Stanu Cywilnego. 55 lat razem przeżyli Henryka i Zygmunt Remiorzowie.
Poznali się w pracy. On był kierowcą, a ona pracowała przy taśmie w winiarni na Ocicach. – Zagadałem i jakoś to poszło – przypomina sobie pan Zygmunt. Zapraszał Henrykę, do której zwracał sie pieszczotliwie „Henia”, na zabawy do lokalu „Nowy Świat” na Starej Wsi. Razem jeździli na wycieczki, gdzie Zygmunt Remiorz był kierowcą autobusu.
Zdecydowali się pobrać.Ślub cywilny odbył się pogodnego 16 lipca 1955 roku. – Wesele mieliśmy skromne – mówi ówczesna panna młoda. Ślub kościelny wzięli w parafii Matki Bożej, gdy mąż wrócił z wojska. Powołano go gdy synek Andrzej miał zaledwie 10 dni.
Pan Henryk całą karierę zawodową związał z samochodami. Był kierowcą czerwonych autobusów, woził zaopatrzenie i jeździł taksówkami. Dorabiał jako instruktor nauki jazdy. Był surowy, wymagający. – Nawet mi nie odpuszczał – uśmiecha się pani Henia, a wtórują jej synowie.
Żona też pracowała póki zdrowie dopisywało. W magazynie Polmozbytu, a wcześniej w mydlarni na Pollenie. Po robocie lubiła chodzić na tańce. – Babcia się wybalowała – mówi z uznaniem synowa. – Jeszcze bym tańczyła. Wystarczy, że muzyka zagra i zapominam o bólu w kręgosłupie – śmieje się jubilatka.
– Pani była... jest piękną kobietą – komplementował prezydent Mirosław Lenk gdy przyszedł w odwiedziny do małżonków, świętujących 55 lat pożycia. Z Katarzyną Kalus z USC wręczyli im prezenty – bukiet, ciepłą kołdrę i pamiątkowy fotoportret z „Zorzy”. Liczą na kolejne odwiedziny za 5 lat.
– Zaufanie to podstawa – mówi o recepcie na udany związek małżonka. – Przychodzili, skarżyli, że widzieli gdzieś męża, ale ja nie dawałam wiary. Sama zobaczę, wtedy uwierzę mówiłam – podkreśla 74-letnia Henryka Remiorz. Jej mąż jest w świetnej kondycji jak na swoje 75 lat. – Nie piję, nie palę. Tylko słodyczy nie umiem sobie odmówić – przyznaje. W Raciborzu żyje im się dobrze. Byłoby jeszcze lepiej, gdyby ludzie tyle nie śmiecili po chodnikach i ulicach. Bo sami dbają o swe obejście. Pod oknami mieszkania posadzili kwiaty i pielęgnują ten mały ogródek. Tak jak swe małżeństwo.
(m)