List do redakcji
Po przeczytaniu artykułu z dnia 20.07.2010 r. „Chwyt na złodzieja” muszę się do niego ustosunkować.
Każdy obserwator życia politycznego widzi jak wielkimi krokami zmierzamy w kierunku państwa policyjnego. Uprawnienia policyjne dla straży miejskiej, powstanie niezbyt chlubnie zapisanego CBA, następni w kolejce do uprawnień takich jak policja są SOK-iści, a teraz czytam, że również ochroniarze. Z tym wyjaśnieniem Rzecznika Powiatowej Komendy Policji w Raciborzu nie mogę się zgodzić. Zarówno ci ochroniarze, którzy posiadają licencję, lub jej nie posiadają mają takie same prawa i nie wolno im dokonywać przeszukań, czy zatrzymań siłą. W przypadkach takich, jaki miał miejsce w Kauflandzie, wzywa się policję.
Jeszcze jedno wyjaśnienie pana, że wszystkie informacje udzielane policji są poufne i nikt trzeci o nich się nie dowie, w tym przypadku są nieprawdziwe.
Obok policjantów stało kilka osób i nie prosili oni (policjanci) ich o dokumenty, a dane jakich żądali tzn. adresy i data urodzenia były podawane ustnie i wszyscy obecni w tym miejscu je słyszeli. Ale pomińmy to. Policjantka była młoda i na pewno się „dotrze”. Jednak czytając ten artykuł dochodzę do wniosku, że ja i zastępca dyrektora sklepu, udzielający wyjaśnień, żyjemy w różnych krajach. Ja w kraju, w którym art.41 Konstytucji RP zapewnia mi nietykalność osobistą, a pan dyrektor tkwi chyba w głębokim komunizmie. Stwierdzenie, że ochroniarze zachowali się prawidłowo jest niedorzeczne. Proszę, szanowny panie wskazać przepis, że człowieka wolno rzucić na posadzkę, wykręcić mu ręce i wlec po posadzce sklepowej. Stwierdzenie, że mężczyzna był pijany i agresywny jest mocno naciągane. Z tego co widziałem, również nie bardzo pokrywa się z prawdą. Około 18.45, kiedy doszliśmy do drzwi głównych supermarketu były one zamknięte i wtedy usłyszeliśmy jak dwóch prawdopodobnie ochroniarzy prowadzi z jakimś mężczyzną głośny dialog. Po około 3-4 minutach drzwi otworzono, ale dialog trwał dalej. To wtedy był czas, i taki obowiązek posiadała ochrona – wezwać patrol policyjny. Czego nie uczyniła. Po jakiś 10 minutach doszło do pokazu siły i wleczono po posadzce tego człowieka na zaplecze sklepu. Dziwne wydaje się również pana stwierdzenie, że ujęty mężczyzna był pijany. Nie neguję, że mógł mieć jakieś promile, ale czy prawo pozbawia taką osobę ochrony? Czy przypadkiem w Waszym supermarkecie nie sprzedaje się napoi alkoholowych, a może należałoby powiesić informację „ masz powyżej 0,2 promila nie wchodź – możesz być poturbowany”. Dziwne jest również stwierdzenie, że mężczyzna był podejrzany o kradzież. Najpierw zrobiono z niego worek treningowy, a później stwierdza pan, że był niewinny. W taki sposób możecie poturbować pół Raciborza. Wystarczy przecież podejrzenie. Najdziwniejsze jest to, że patrol bez przesłuchania naocznych świadków zajścia, jak wynika z artykułu, nie odnotował nieprawidłowości przy zatrzymaniu. Ciekawe na jakiej podstawie to stwierdził? Swoją drogą zamiast mętnych wyjaśnień panie dyrektorze, należałoby chyba powiedzieć przepraszam. Jesteście niemiecką siecią handlową, dlatego pytam ile kosztowałoby sklep takie postępowanie ochrony na terenie Republiki Federalnej?
Z poważaniem
Zbigniew Manista