Powstanie warszawskie w rytmach metalu
Z tej okazji przygotowano prezentację multimedialną, w której wykorzystano utwory muzyczne, poświęcone walkom a także archiwalne zdjęcia. Co ciekawe, wśród utworów nie zabrakło tych współczesnych. Była więc „Godzina W” zespołu Lao Che oraz „Uprising” szwedzkiej grupy Sabaton. – Chcieliśmy zwrócić uwagę, że o takich epizodach w historii można mówić w inny, równie ciekawy sposób – mówi Bartosz Kozina, który podczas spotkania 30 lipca wygłosił krótki odczyt na temat powstania. Halina Wyjadłowska, szefowa kuźniańskiego TMZR, zaproponowała, by nie zastanawiać się, czy powstanie było potrzebne czy nie. – Zostawmy to historykom. Niech to będzie dla nas taki dzień, w którym wzruszamy się z powodu rocznicy i przeżywamy ją tak jak byśmy byli w Warszawie – przekonywała.
Pomysłodawcą spotkania był Eugeniusz Bocheński, który, jak sam mówi, jest pasjonatem okresu II wojny światowej. – Mój ojciec był wachmistrzem w 22 pułku ułanów podkarpackich w Brodach. Brał udział w kampanii wrześniowej i dostał się do niewoli rosyjskiej. Schował bagnet w bucie oficerskim, którym następnie wycięto otwór w podłodze wagonu i tak kilkadziesiąt osób wyskoczyło w biegu z pociągu – opowiada pan Eugeniusz. – Ojciec wiele opowiadał mi o bitwach i stąd to zainteresowanie. Moją pasją są też konie, zbieram militaria z okresu II wojny światowej, zajmuję się też modelarstwem – dodaje mieszkaniec Kuźni, który na spotkanie TMZR przynióśł część swoich eksponatów. – Najcenniejsza dla mnie jest odznaka pułkownika mojego ojca – mówi. Eksponaty zbiera od czasu kiedy przeszedł na emeryturę. Jeszcze wcześniej interesował się kawalerią. Jeździ na giełdy staroci i pikniki militarne. – Moim marzeniem jest zdobyć ze dwa mundury i wspólnie z moim kolegą, z którym jeździmy na koniach, wystąpić konno w Dzień Niepodległości. Może w tym roku uda się wypożyczyć mundury z teatru w Gliwicach – rozmarza się pan Eugeniusz.
(e.Ż)