Sprzedać można wszystko
W raciborskich punktach skupu złomu spory ruch. Zbieracze potrafią na swoich wózkach przywieźć najróżniejsze przedmioty. Najzdolniejsi pojawiają się w skupie nawet kilka razy dziennie i bez problemu wyciągają ponad sto złotych na rękę.
Pod punktem złomu przy ulicy Rudzkiej już od wczesnych godzin rannych ustawia się kolejka. Mężczyźni w średnim wieku z wyładowywanymi wózkami, chcą jak najszybciej rozliczyć się z obsługą skupu i dostać do ręki pieniądze. Potrzeby są różne, jedzenie ale częściej alkohol. Niektórzy muszą już z rana cos wypić, by później normalnie funkcjonować. – Wydawać by się mogło, że odwiedzają nas tylko osoby z problemami finansowymi. W rzeczywistości przez naszą firmę przewija się cały przekrój społeczeństwa. Nieraz na plac zajeżdża nowe audi a właściciel domaga się zważenia kilku puszek po piwie – mówi Michał Sapa, ze skupu przy ulicy Rudzkiej. – Odwiedzają nas również osoby dbające o ekologię. Oddają co się da do recyklingu. Takich osób jest coraz więcej – dodaje.
Do kasy z dowodem
Poza klientami skup regularnie odwiedzają policjanci i sokiści. Nie brakuje również właścicieli metalowych elementów, którzy w stosie żelastwa próbują wypatrzeć swoje rynny czy barierki. – Jeśli ktoś odnajdzie swoją rzecz, najczęściej mu ją oddajemy. Jesteśmy wówczas na tym stratni, dlatego staramy się uważnie przyglądać każdemu towarowi – zapewnia Michał. Aby cokolwiek sprzedać w skupie metali, trzeba przygotować dowód osobisty. – Spisujemy imię i nazwisko oraz numer pesel. Oprócz tego wpisujemy kody metali i prosimy aby sprzedający podpisał się przy danych. Dzięki temu łatwo nam później przekazać policji odpowiednie dane – mówi pracownik skupu.
Sprzedać można wszystko
Każdego dnia zbieracze złomu próbują przechytrzyć obsługę raciborskich skupów. Nie tak dawno, bo 19 lipca, policjanci zatrzymali 47-letniego mieszkańca Raciborza, który z mostu kolejowego skradł blachy stalowe. Cztery dni wcześniej w skupie metali przy ulicy Górnej w Raciborzu funkcjonariusze z Posterunku Straży Ochrony Kolei w Rybniku znaleźli blisko czterysta kilogramów śrub, podkładek i wkrętów. Ujawnione elementy pochodziły z nieczynnego szlaku Studzienna – Krzanowice. To mało charakterystyczne dla kolei przedmioty. W skupach już dawno odmawiają przyjmowania takich przedmiotów jak tory kolejowe czy pokrywy studzienek kanalizacyjnych. Takie przedmioty przyjmowane są tylko od firm za okazaniem odpowiedniego dokumentu.
Towar z torowiska
– Nie jest łatwo walczyć ze złomiarzami – mówi nam Grzegorz Sławiński, zastępca szefa rejonu SOK w Tarnowskich Górach. Kontrolujemy skupy, sprawdzamy również złom specjalnymi czytnikami. Kolej już od kilku lat znakuje swoje elementy niewidoczną farbą. Tak oznakowane są jedynie nowe elementy. Jeśli sprawca opali kabel a następnie stłucze go młotkiem, trudno poznać, że należał do infrastruktury kolejowej – dodaje. PKP co jakiś czas wydaje publikacje dla właścicieli punktów skupu złomu, z fotografiami elementów, które najczęściej giną. Złodzieje potrafią je jednak skutecznie deformować.
Złom na wagę złota
Złomiarze sprzedają złom, bo zapotrzebowanie jest spore. Według niedawno opublikowanego raportu Głównego Urzędu Statystycznego, tylko w trzech pierwszych miesiącach tego roku, Polska sprzedała ponad 200 tysięcy ton złomu. – Rosnący popyt na złom spowodowany jest dużą, stale zwiększającą się liczbą zamówień hut, które potrzebują surowców do wytopu stali – mówi Przemysław Oleś, pełnomocnik Olmetu, skupu złomu w Tarnowskich Górach. Co roku w zagranicznych hutach przetapia się setki tysięcy ton polskiego złomu. Ten rok zapowiada się równie obiecująco dla polskich firm. Według raportu GUS-u od stycznia do marca tego roku z naszego kraju wyjechało już ponad 214 tys. ton złomu stalowego. Oprócz tego polskie firmy sprzedały 12,5 tys. ton miedzi i prawie 47 tys. ton aluminium. – Należy przy tym pamiętać, że podane dane dotyczą okresu zimy, kiedy dostawy złomu są mniejsze – mówi Oleś.
Zachód kocha polski złom
Najwięcej polskiego złomu kupują Niemcy. W zeszłym roku wyjechało do nich ponad 757 tys. ton złomu. Zapewne część wysłanego w kontenerach złomu stanowiły przerobione uprzednio wraki samochodów, które Polacy swego czasu sprowadzili zza zachodniej granicy. Na drugim miejscu są Czesi. Nasi południowi sąsiedzi kupili w Polsce ponad 320 tys. ton złomu. Na ostatniej pozycji w raporcie GUS-u plasuje się Austria, która odebrała 27 tys. ton. Jednak w raporcie nie ma wszystkich krajów, z którymi handlują polskie firmy. – Swego czasu sprzedawaliśmy towar nawet do Indii– zdradza Przemysław Oleś.
Adrian Czarnota