Tu pogoda jest jak zabawa – zawsze najlepsza
Trzeci festyn rodzinny „W gościnie u św. Urbana”, tak jak poprzednie, przyciągnął tłumy. Organizator – Rada Parafialna z Tworkowa przeznaczy dochód z imprezy na zakup organów do kościoła we wsi.
Organy to duży wydatek, kosztują kilkaset tysięcy złotych. Zbiórka pieniędzy trwa od kilku lat. Sprzedawane są cegiełki, tak jak podczas festynu na Urbanku, gdzie rozeszło się ich ponad trzysta. Przy okazji były losami i można było wygrać żywego wieprzka czy
50 kg pszenicy.
Upalna sobota pomogła ustanowić rekord frekwencji podczas pierwszego dnia imprezy. – Tyle osób w sobotę tu jeszcze nie było – zauważyła Małgorzata Janda, która na stoisku Koła Gospodyń Wiejskich raczyła chętnych pieczonym baleronem i plackami ziemniaczanymi
Ten festyn cieszy się wyjątkową popularnością, tyle osób nie przychodzi na żadną z imprez w okolicy. Odpowiadający za program „gościny” Hubert Kasza z rady parafialnej ma na to patent. – Musi wystąpić gwiazda. Bo bez kogoś znanego nie ma ludzi na imprezie – uważa Hubert Kasza. I ma rację, bo przyjazd „Karpowiczów” przyciągnął biesiadników mimo deszczu i błota. Koncert miał lokalne akcenty, wokalista dedykował organizatorowi piosenkę „Piaskowy zamek”, bo „Hubert lubi się bawić w piasku”. Kasza nie był dłużny gwieździe, gdy na koniec dziękował mu kwiatami, wręczył je tancerce, bo „Zbyszek też jest jak kwiat, tyle, że już przekwitnięty”. Dzień wcześniej wystąpili jedni z najmłodszych wykonawców muzyki biesiadnej – nastoletni „Beata i Marcin”. Mają już na koncie 5 teledysków. Grali w Tworkowie prawie 2 godziny, bawiąc i dorosłych i dzieci.
Za garderobę gwiazd posłużyła zakrystia kościołka. Miejscowi żartowali, że dzięki temu patronowi świątyni „się rozjaśniło”. Słońce wyszło zza chmur dopiero gdy zagrał zespół, wcześniej zapowiadało się na długotrwałą ulewę. – Święty Hubert nie da se zrobić gańby – śmiały się gospodynie tłumacząc skąd wzięła się nagle słoneczna pogoda w niedzielę.
Organizatorzy pozyskali licznych sponsorów, ich lista zawierała aż 34 pozycje. Pomogła też Lokalna Grupa Działania „Morawskie Wrota”. Gospodarzem imprezy był proboszcz Piotr Tkocz. Ksiądz udzielił w sobotę pierwszego chrztu w zabytkowym kościele – ochrzczony chłopczyk to Wojciech Marcin.
(ma.w)