Francuski ligowiec na wakacjach
W macierzystym klubie (był w raciborskim wówczas KS Rafako młodzikiem i kadetem) trenuje Michał Kamiński. To pochodzący z Krzanowic zawodnik, którego talent rozwinął trener Witold Galiński (a wypatrzył na lekcjach wf Zbigniew Szymański).
23-latek przebywa na urlopie przed wznowieniem rozgrywek we francuskiej pierwszej lidze (Ligue B). Będzie tam występował w zespole Club Ales en Cevennes Volley–Ball (spadkowicz z francuskiej ekstraligi), gdzie przeszedł z również pierwszoligowego Martigues Volley–Ball. Uznany został tam za najlepszego atakującego minionego sezonu całej ligi.
Kamiński to mistrz Europy kadetów z 2005 roku i zawodnik Jastrzębskiego Węgla.
Karierę zawodową siatkarza z Krzanowic wspomaga menadżer Andrzej Grzyb, współpracujący z 60 siatkarzami z Polski. Przede wszystkim z reprezentantami Polski. Kamiński także grał w kadrze, ostatnio w Polsce B, na Uniwersjadzie. – Nabieram doświadczeń, liga francuska nie jest tak mocna jak PLS, ale warunki finansowe i sportowe są dużo lepsze niż w polskim zapleczu najsiljniejszej ligi – porównuje zawodnik, który jeden sezon spędził w Gorzowie Wielkopolskim (I liga). – Dobrze zapamiętam ten okres, bo świetnie mi się pracowało z trenerem Sławomirem Gerymskim, który był dla mnie jak ojciec – mówi Michał Kamiński.
Kariera młodego siatkarza stanęła pod znakiem zapytania gdy doznał poważnych obrażeń w wypadku samochodowym. – Po tych ranach nie ma śladu, jestem w pełni zdrowy, szczęśliwie kontuzje sportowe mnie omijają – uśmiecha się.
W Martigues grał z dwójką Polaków – Jakubem Łomaczem i Kamilem Zielińskim. Tęskni jednak za domem i narzeczoną, z którą ustalił już datę ślubu, w sierpniu przyszłego roku. Wybranką jego serca jest mieszkanka Borucina, z którą zna się od 8 lat.
– Chciałbym wrócić do Polski by grać, ale tylko w takim klubie, gdzie mógłbym się rozwijać. W PLS oferują lepsze warunki niż we Francji, ale nie chciałbym powtórki sytuacji z Jastrzębskiego Węgla, gdzie mimo wysokiej formy nie miałem miejsca w składzie. Ja się z gwiazdami już obyłem – twierdzi.
Obiekty pierwszoligowej siatkówki we Francji to hale zbliżone do raciborskiej, gdzie aktualnie trenuje Kamiński. – To dyscyplina nie tak popularna jak w Polsce. Na mecze przychodzi jakieś 400 osób – opowiada zawodnik.
Oba francuskie kluby Kamińskiego zlokalizowane są na ciepłym południu kraju. – Śniegu tam nie widziałem – śmieje się siatkarz. Na obczyźnie przeszkadza mu, że Francuzi to naród, któremu „nigdy się nie spieszy, zawsze mają czas”. – W nowym zespole zagram z 4 Francuzami, w drużynie będzie też Brazylijczyk, Rosjanin i Puertorykańczyk – zapowiada Michał Kamiński. Barier językowych nie odczuwa. – Posługuję się angielskim i to wystarcza – wyjaśnia.
(ma.w)