Prezydent na Płoni
Mirosław Lenk spotkał się z mieszkańcami dzielnicy Płonia. Na spotkaniu nie brakowało gorących tematów, było też trochę śmiechu. Niektóre problemy mieszkańców dzielnicy zaskoczyły prezydenta.
Jako pierwsza głos zabrała Helena Piechnik, która pytała o główną rurę kanalizacyjną wzdłuż ul. Sudeckiej. – Droga została zrobiona, ale pod nią są rury, które mają już sto lat. Za niedługo będzie znów trzeba wszystko remontować – apelowała. Prezydent odpowiedział, że wszystkie przyłącza są nowe a o remoncie nawierzchni były informowane wszystkie zakłady, których mógł dotyczyć. – Widocznie ta instalacja jest dobra skoro jej nie wymienili. Jeśli jednak będą chcieli wykonać remont teraz to nie będzie łatania drogi tylko będą musieli zrobić cały pas – wyjaśniał Mirosław Lenk. Na to jednak mieszkańcy Płoni odpowiedzieli, że kolejny remont będzie dla nich uciążliwy i że lepiej robić to za jednym razem.
Od mieszkańców dostało się też nadzorcy robót przy Sudeckiej i Rybnickiej. Usterki, z którymi, jak powiedział prezydent, droga została odebrana, mocno denerwowały uczestników spotkania. Tak samo studzienki kanalizacyjne na ul. Rybnickiej. – Rybnicka musi być zrobiona od początku. Zrobimy tam przegląd w przyszłym tygodniu – zapewnił prezydent.
Mieszkańcy pytali o uporządkowanie wałów i obniżenie poziomu kanału Ulga. Wszystkie brzegi są zarośnięte, a Odrą płynie byle co. Czy umiecie zadbać o to co już raz było zrobione? Ostatnio koszono wały trzy lata temu – usłyszał Mirosław Lenk. Prezydent zaprzeczył jakoby miasto było odpowiedzialne za wały i stan rzeki. Główna odpowiedzialność leży na RZGW i śląskim zarządzie melioracji.
Na Płoni zjawili się też mieszkańcy Ostroga (prezydent nie planuje tam spotkania). Wojciech Labocha pytał o zabezpieczenia, w razie powodzi, mostu nad kanałem Ulga. Prezydent zapewnił, że ostatnie zabezpieczenie było solidne, choć przyznał, że w tym miejscu są potrzebne szandory (szczelne zamknięcia remontowe). Na obawę, że na moście może zrobić się tama, prezydent odpowiedział, że wał przed mostem (od strony Łężczoka) jest lekko obniżony i to w tę stronę przeleje się woda. Zapewnił jednocześnie, że Markowice są w tej sytuacji bezpieczne.
Mieszkańcy Płoni mieli za złe prezydentowi, że nie otrzymali rządowej pomocy dla zalanych rolników. Z ich relacji wynika, że zostali zapomnieni pomimo tego, że zwracali się z prośbą o pomoc do magistratu. Prezydent miał wtedy powiedzieć, że na Płoni nikt pomocy nie potrzebuje. Dziś rolnicy z tej dzielnicy mają mu to za złe, gdyż ich pola były w maju zalane a nie uzyskali wsparcia przy pozyskaniu środków Państwa. Dziś Mirosław Lenk przepraszał za tę sytuację tłumacząc ją błędem urzędnika. Tomasz Kusy, kontrkandydat Lenka, powiedział po spotkaniu, że prawidłowe obliczenia dotyczące odszkodowań zabrały mu półtora godziny.
Spotkanie jednak zakończyły słowa uznania za osiągnięcia prezydenta. Na Płoni chwalili włodarza m.in. za wyposażenie klubu Wicher Płonia. – Jak byśmy nie ponarzekali to by pan powiedział, że Płonia nic nie potrzebuje – usłyszał na koniec prezydent.
(woj)