A niech woda idzie pod gorka...
Dorota i Herbert Eilersowie poznali się w walentynki, w dniu św. Walentego wzięli także ślub. W tym roku obchodzą złote gody.
Tę datę pamiętają oboje do dziś. Poznali się 14 lutego 1958 r. w Zawadzie Książęcej na zabawie tanecznej. Dokładnie po dwóch latach wzięli ślub. Z Zawady pochodzi pani Dorota, pan Herbert był mieszkańcem Dziergowic. Panią Dorotę i trójkę jej rodzeństwa wychowywała matka, ojciec poległ na wojnie. Matka wyplatała koszyki, aby wyżywić dzieci. Pozwoliła im też uczyć się zawodu jaki sobie wybiorą. Pani Dorota postanowiła zostać przedszkolanką. Dostała się do szkoły w Prudniku. – Mieszkałam w internacie i do dziś nienawidzę marmolady, którą tam podawano codziennie oraz zupy mlecznej – przyznaje z uśmiechem pani Dorota. Wybór zawodu okazał się strzałem w dziesiątkę. Przepracowała w nim 31 lat. Najpierw w przedszkolu w Bojanowie, potem w Nędzy, a kiedy wyszła za mąż, w Dziergowicach. W budynku przedszkola także państwo Eilersowie zamieszkali. Pani Dorota jeszcze będąc na emeryturze przez pięć lat pracowała na pół etatu w przedszkolu w Kędzierzynie.
Ojciec pana Herberta był podoficerem. Późno się ożenił, a kiedy urodził się syn, miał 64 lata. Pan Herbert 29 lat przepracował jako górnik w kopalni. Ma naturę majsterkowicza. Sam zrobił m.in. miniatury statków, oryginalną lampę a także... laski zdobione najróżniejszymi sposobami, np. w kształcie ptaka, górniczą, czy piwną, pokrytą kapslami po piwie. W Kuźni Raciborskiej Eilersowie mieszkają od pięciu lat. – Dobrze nam tutaj. Swoją działkę dobrze jest mieć jak się jest młodym, ale na starość to problem, bo nie ma komu tam robić. Tu mamy wygodnie – mówi pani Dorota. Małżonkowie doczekali się dwóch synów i córki. Mają też 7 wnucząt i 3 prawnucząt. Sekretem ich długotrwałego i szczęśliwego związku jest wzajemne zrozumienie i umiejętność wybaczania sobie. – U nas nie było tak, żebyśmy choć pół dnia nie rozmawiali ze sobą. Zawsze trzeba ustąpić, wybaczyć sobie jak się pokłócimy. Moja mama miała zwyczaj mówić: „A niech woda idzie pod gorka jak fater chcą” – puentuje pani Dorota.
(e.Ż)