Fotoradary nie zrobią zdjęć
Maszty w Krzyżanowicach studzą zapędy kierowców, którzy zdejmują nogę z gazu. Urządzenia są jednak puste i jak się okazuje nikt gminie radaru nie użyczy.
Nowoczesnymi masztami na fotoradary na terenie gminy Krzyżanowice nie jest zainteresowana ani policja ani inspekcja ruchu drogowego. Teraz radni martwią się, że z początkiem lipca będzie trzeba je usunąć. Gmina wydała na nie 54 tysiące złotych.
W połowie grudnia na terenie gminy Krzyżanowice stanęły dwa lśniące maszty na fotoradary. Od tradycyjnych, szarych, z kwadratową puszką różnią się smukłym wyglądem. Urządzenia postawiono w Krzyżanowicach – obok przedszkola i w Bieńkowicach – przy szkole. Gmina zamierzała w ten sposób poprawić bezpieczeństwo w miejscach, gdzie chodzą między innymi dzieci. Obsługą masztów miała się zająć policja, dochody z mandatów trafiałyby wówczas do budżetu państwa. Szybko jednak okazało się, że raciborska policja, podobnie jak inne śląskie komendy, korzysta z zupełnie innych typów fotoradarów, które nie pasują do nowoczesnych masztów w Krzyżanowicach. – Akurat dwa dni temu w poczcie znalazłem pismo od policji, które trochę mnie zdziwiło, bo komendant powiatowy Policji w Raciborzu oznajmił, że nikt z nimi nie konsultował postawienia tego typu masztów. Sprzęt jaki oni posiadają nie nadaje się do instalacji w tego typu masztach. Podobno na jakimś etapie pojawiło się zapytanie z gminy i oni zwracali uwagę zastępcy wójta jakie maszty należy zakupić, jednak zostały zakupione inne i oni nie mogą teraz ich zagospodarować – tłumaczył na sesji wójt Grzegorz Utracki.
Niemiecki patent
Policjanci korzystają z polskiego typu radaru pochodzącego z ostrowieckiego Zakładu Urządzeń Radiolokacyjnych. Popularnych ZURADÓW, bo taką noszą nazwę, nijak nie można podłączyć do masztów postawionych w Krzyżanowicach. Do tych pasują tylko urządzenia niemieckiej firmy JENOPTIK Robot. W maszcie można zamontować urządzenia z serii Multanowa lub Multaradar. Pierwszy z radarów został już wycofany z produkcji. Drugi można kupić w różnych konfiguracjach, na trójnogu lub zabudowany w kontenerze. Za taki, jaki przydałby się w Krzyżanowicach i pasował do masztu, bytomska firma LIFOR liczy sobie 125 tysięcy złotych netto. – Urządzenia tej firmy można spotkać na terenie całej Europy, to najnowocześniejsza technologia – zachwala sprzedawca z Bytomia. LIFOR również zajmował się stawianiem obu masztów w Krzyżanowicach i Bieńkowicach.
To nie atrapy
Obowiązująca od stycznia nowa ustawa „fotoradarowa” zaniepokoiła radnych, którzy co sesję zasypują wójta pytaniami. – Co z tymi masztami na fotoradary? – pytała na ostatniej sesji radna Emila Kubik. – Czy będzie możliwość wyposażenia ich w radary i późniejszej obsługi? Żeby nie było tak, że pieniądze podatników pójdą na marne. Pamiętajmy, że 1 stycznia zmieniły się przepisy – przypominała radna. Według nowych przepisów, fotoradary przejmuje centrala inspekcji ruchu drogowego. Przy drogach nie będzie już pustych masztów, atrap i innych „straszydeł”. Niepokój radnych wywołała zwłaszcza pierwsza interpretacja nowych przepisów, zgodnie z którymi przy drodze nie mogą stać atrapy fotoradarów. Dziś już wiadomo, że pusty maszt to nie atrapa, jednak wcale nie jest pewne, że fotoradary pozostaną w miejscach gdzie je ustawiła gmina. – Powoli przejmujemy całą sieć tych urządzeń. Docelowo będziemy zarządzać tylko fotoradarami policyjnymi i należącymi do Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Gminnymi masztami zarządzać nie będziemy, jednak zweryfikujemy ich obecne lokalizacje. Jeśli będzie taka potrzeba, nakażemy ich przesunięcie – mówi nam Alvin Gajadhur rzecznik głównego inspektora transportu drogowego. Do gminnych masztów nie ciągnie również policjantów. – Gminne maszty nas nie interesują. Poza tym śląska policja korzysta z polskich fotoradarów – mówi nadkom. Włodzimierz Mogiła, z wydziału ruchu drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach.
Worek na maszcie
Gmina Krzyżanowice wydała na maszty łącznie 54 tysiące złotych. Od początku zaznaczano, że urząd nie chce na nich zarabiać. Jak zapewniają urzędnicy, gdyby to było możliwe, oddano by maszty w ręce policji lub inspektorów co oznaczałoby odprowadzanie pieniędzy do budżetu państwa. – Chcieliśmy mieć najnowocześniejsze maszty. Myślę, że efekt prewencyjny został uzyskany. Kierowcy na widok fotoradarów wciskają hamulec i przejeżdżają obok masztów z przepisową szybkością. Chodziło nam o bezpieczeństwo, a nie o robienie na nich pieniędzy – podkreśla Gerard Kretek, były zastępca wójta Krzyżanowic, który pilotował sprawę masztów za poprzedniej kadencji. Wszystko wskazuje na to, że gminie nie pozostanie nic innego jak jednak kupić fotoradar, ewentualnie na spółkę z miastem i zlecić jej obsługę raciborskiej straży miejskiej, z którą krzyżanowicki urząd ma podpisaną umowę. W takim przypadku pieniądze z mandatów wpływałyby już do kasy gminy. Podjęcie decyzji może potrwać a inspektorzy ruchu drogowego już zapowiadają, że na maszty w których po 1 lipca nie będzie fotoradarów oraz na znaki informujące o radarach zostaną nałożone czarne worki, podobne do tych jakie stosuje się do czasowego zasłonięcia znaków drogowych podczas remontów. Co wówczas z efektem prewencyjnym?
Armia specjalistów
Zgodnie z nowymi przepisami, po pierwszym lipca przy drodze ma nie być ani jednego pustego fotoradaru. Urządzeniami nie będą się zajmować inspektorzy choćby z wojewódzkiej inspekcji z Katowic, tylko specjalnie przeszkolone osoby ze stolicy. Główny Inspektorat Transportu Drogowego planuje przyjąć około setkę osób, które będą się zajmować tylko fotoradarami. W stolicy powstanie skomplikowane Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym. Dane właściciela pojazdu będą automatycznie ustalane w Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców. Do kierowcy będzie wysyłane zawiadomienie o przekroczeniu dozwolonej prędkości.
Zgodnie z nowymi przepisami, po pierwszym lipca przy drodze ma nie być ani jednego pustego fotoradaru. Urządzeniami nie będą się zajmować inspektorzy choćby z wojewódzkiej inspekcji z Katowic, tylko specjalnie przeszkolone osoby ze stolicy. Główny Inspektorat Transportu Drogowego planuje przyjąć około setkę osób, które będą się zajmować tylko fotoradarami. W stolicy powstanie skomplikowane Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym. Dane właściciela pojazdu będą automatycznie ustalane w Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców. Do kierowcy będzie wysyłane zawiadomienie o przekroczeniu dozwolonej prędkości.
Adrian Czarnota