Starosta jada wśród swoich
Czy urzędnik może organizować zamknięte przyjęcia w pomieszczeniach urzędu?
Był szampan, poczęstunek, żarty i anegdoty. Urzędnicy do tej pory nie mogą się zdecydować, czy wtorkowe śniadanie u starosty miało charakter świąteczny czy też roboczy. Jedno jest pewne – za gest starosty zapłacą podatnicy, przed którymi zamknięto drzwi na salę.
We wtorek 4 stycznia, Starostwo Powiatowe w Raciborzu opublikowało plan pracy starosty na najbliższe dni. Pracowity tydzień Adama Hajduka rozpoczął się od wtorku, od spotkania noworocznego z prezydentem, burmistrzami i wójtami. Postanowiliśmy sprawdzić, czy dziennikarze i zwykli mieszkańcy powiatu mogą przyjść na takie spotkanie i posłuchać o jakich to ważkich problemach dyskutują władze gmin. Szybko okazało się, że na salę wejść nie można. Dlaczego? Bo tak jest od zawsze – informują urzędnicy. – Przedmiotowe spotkanie w żaden sposób nie było utajnione. Odbywa się cyklicznie od wielu lat, a informacja o nim została podana do publicznej wiadomości. Było to typowe, zapoczątkowane jeszcze w I kadencji Rady Powiatu Raciborskiego, śniadanie – informuje Karolina Kunicka, rzecznik prasowy starostwa. O czym rozmawiali urzędnicy? – Tematem było omówienie współpracy jednostek samorządu terytorialnego na terenie powiatu raciborskiego na 2011 rok – dodaje rzecznik. U starosty śniadali wójtowie: Rudnika, Nędzy, Kornowaca, Krzyżanowic, Pietrowic Wielkich; burmistrzowie: Krzanowic, Kuźni Raciborskiej, prezydent miasta Racibórz, członkowie Zarządu Powiatu Raciborskiego, przewodniczący Rady Powiatu, skarbnik powiatu, sekretarz powiatu, dyrektor Szpitala Rejonowego w Raciborzu, Przewodniczący Komisji Rolnictwa i Ochrony Środowiska Rady Powiatu Raciborskiego, przewodniczący Rady Miasta Racibórz oraz posłanka Sejmiku Województwa Śląskiego, Ewa Lewandowska. Przekornie zapytaliśmy, co było powodem zamknięcia spotkania dla mediów i czy oparto tu się na jakimś konkretnym zapisie prawa samorządowego, który powoduje, że działalność samorządu w tym przypadku nie była jawna. Uzyskaliśmy odpowiedź, że było to wewnętrzne spotkanie robocze, a nie posiedzenie organów powiatu. Odpowiedzi na drugą część pytania nie uzyskaliśmy.
Komentarz - Adrian Czarnota redaktor naczelny
Nawet premier przed posiedzeniem rządu daje pięć minut reporterom na zrobienie zdjęć. Inne zwyczaje panują jednak w urzędzie zarządzanym przez Adama Hajduka. Tu przepisy ustępują zwyczajom. Na śniadania starosty wejść nie można, bo… nie. Sprawdziliśmy, czy można dostać się na salę nie po to aby zobaczyć jak starosta rozsmarowuje masło czy wznosi toast, tylko aby sprawdzić na jakiej podstawie samorządowcy przekręcają klucz w drzwiach, za którymi wznoszą toasty. Swoją drogą, mieszkańcom do tej pory nie zreferowano o czym rozmawiano na „spotkaniu roboczym” i jakie są efekty takiego spotkania. Ale od czego są dziennikarze?
Adrian Czarnota