Żeby kasa nie szła w błoto
270 tys. zł samorząd wyda w tym roku na utrzymanie rowów przydrożnych. Jest jednym z nielicznych płatników „podatku od deszczówki”.
Prezydent Raciborza wybiera się na „walne” spółek wodnych z propozycją wielkich zmian w ich działalności.
70 tys. zł na rowy pochodzi z dawnego Gminnego Funduszu Ochrony Środowiska, a kolejne 200 tys. zł z portfela wydziału gospodarki miejskiej. W marcu odbędzie się walne zebranie spółki wodnej, na które prezydent Lenk zamierza pójść wspólnie ze starostą raciborskim. – Nie podoba się nam stan obecny gospodarki melioracjami – komentuje urzędnik wskazując, że rowy są zaniedbane, czego skutki odczuwalne są zwłaszcza w momencie zagrożenia powodziowego.
– Opłaty za utrzymanie rowów są niskie (około 20 zł rocznie od gospodarstwa), a wychodzi na to, że spółka udaje zbiórkę składek. Wychodzi na to, że miasto jako jedyne zapewnia regularne wpłaty. Przecież powinien robić to każdy, kto odprowadza wody opadowe. Lepiej by było żeby spółka rozwiązała się i zaczęto się tym zajmować od nowa – twierdzi prezydent Mirosław Lenk.
(ma.w)