Poszukiwania właściciela domku w Łężczoku
Podczas spotkania z władzami nadleśnictwa Rud Raciborskich, radni gminy Nędza pytali o pałacyk myśliwski w rezerwacie Łężczok.
– Czy uważacie, że coś można z tym w końcu zrobić? – pytał leśników zastępca przewodniczącego rady Krystian Okręt. Zenon Pietras nadleśniczy z Rud wyjaśniał, że trudno cokolwiek powiedzieć na temat budynku, gdyż jest to „enklawa obca”. – Historia tego zabytku jest skomplikowana. Aktualnie jest on w piątych czy szóstych rękach – powiedział nadleśniczy.
Jak zapewnił Zenon Pietras, w planie ochrony rezerwatu jest możliwość remontu i użytkowania tego zabytku. – Jest tam możliwość dojazdu i doprowadzenia energii elektrycznej. Byłyby obostrzenia co do gospodarki ściekowej. Największym minusem jest jednak to, że ludzie oczekują, że mogliby korzystać ze zbiornika i np. na nim żeglować – tłumaczył.
Wójt Nędzy Anna Iskała podkreśliła, że obiekt jest własnością prywatną. – Ileś lat temu ktoś to sprzedał panu z Armenii. W międzyczasie zgłosił się do naszego urzędu inwestor, który chciał tam stworzyć ośrodek wypoczynkowy – wspominała wójt. Inwestor miał nawet zaakceptować rygorystyczne wymagania ochrony przyrody, przez które np. dowóz materiałów budowlanych na miejsce musiałby się obyć bez samochodów, a wszystkie roboty ziemne wykonywane miałyby być ręcznie. – Po tym się okazało, że właściciel nie wyraził zgody na sprzedaż – skwitowała wójt Nędzy.
Według informacji Anny Iskały, na właściciela nieruchomości trwa nagonka, aby rozpoczął remont. – Był projekt aby w tym miejscu wybudować spa. Chciano wyburzyć wewnętrzne ściany i wyremontować tylko zewnętrzne elewacje. Na to nie było zgody. Od tamtego czasu runęła już ściana budynku – powiedziała wójt. Dziś konserwatorzy zabytków i przyrody intensywnie poszukują właściciela. – My jako urząd jesteśmy informowani pismami, że taka sytuacja trwa. A jak tak dalej pójdzie, to po prostu użerając się jeden z drugim, doprowadzą do tego, że to wszystko runie – wyjaśniła wójt Nędzy Anna Iskała.
(woj)