List do redakcji
Poszukuję pana, którego zapoznałam w pociągu jadąc do Warszawy w latach sześćdziesiątych. Wyszedł z przedziału i zaczął ze mną rozmawiać przy oknie. Poprosił o adres, więc mu go podałam. Byłam młodą, ładną dziewczyną.
Opowiadał mi, że pracuje za granicą, że do Boga wysoko a ludzie nie są przyjaźni, że mieszka w Raciborzu.
Przyjechał do mnie samochodem. Mieszkałam w miejscowości Żarek, w willi dwurodzinnej. Nie zastał mnie bo pojechałam do pracy. Moja siostra powiedziała, że pojechałam do koleżanki, a ja pracowałam na PKP jako kasjerka i akurat wypadła mi służba i musiałam pojechać.
Pan czekał na mnie na stacji w Brachowie i leżał na leżaku przy samochodzie. O tym mówił mi mój brat, gdyż wracał do domu z pracy. Mówił, że pan leżał na leżaku przy samochodzie i się opalał.
Nazywam się Ewa Stodółka. Jeżeli pan przypomni sobie i jest samotny to zapraszam. Proszę do mnie przyjechać. Czekam. Zaginął mi pana adres i nie mogę się inaczej z panem skontaktować.
Ewa Stodółka (dane kontaktowe pani Ewy są dostępne w naszej redakcji)