Zapędzić do roboty
Radni z Kuźni pytali o wydatki MOPS-u oraz czy korzystający z pomocy ośrodka tę pomoc odpracowują.
Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej przedstawił władzom gminy raport ze swojej rocznej działalności. Najpierw były słowa pochwały, które usłyszała od radnych Róża Konieczna zastępca dyrektora MOPS-u, za wytężone działania pracowników ośrodka m.in. podczas ubiegłorocznej powodzi. Potem Róża Konieczna musiała tłumaczyć każdą wydaną złotówkę.
Kuźnia Raciborska. – Pozycja zakupy: 32 tys. 933 zł, zakup usług pozostałych: 32 tys. zł, umowa zlecenie: 14 tys. zł, zakup akcesoriów komputerowych 12 tys. 700 zł. Czy mogłaby pani wyjaśnić te wydatki? – pytał rady Adam Skórka. – Ośrodek nie ma swojego informatyka i z tego powodu, raz w miesiącu lub w zależności od potrzeb przychodzi do nas informatyk z firmy, z którą mamy podpisaną umowę. Zakup komputerów i oprogramowania był podyktowany nowymi zadaniami, które MPS realizuje. Od 2007 r. prowadzimy program Kapitał Ludzki, przez co powstały nowe stanowiska i był konieczny zakup sprzętu. W podanych kwotach są wliczone wszelkie uaktualnienia i serwis związany z oprogramowaniem – wyjaśniała dyrektor MOPS-u.
Radny Radosław Kasprzyk pytał o wydatki na usługi zlecenie w rozdziale dotyczącym wydatków na utrzymanie ośrodka. – Dotyczy to usług opiekuńczych. Mamy zatrudnione cztery opiekunki, w ciągu roku mieliśmy 48 chorych. Były momenty, że nasze panie nie były w stanie ich obsłużyć, czy to z powodu urlopu czy choroby. Wtedy przyjmowaliśmy pielęgniarkę na umowę zlecenie.
– Jest wiele pozycji, gdzie opłacamy zasiłki dla osób nie do końca zaradnych społecznie, a którzy mają możliwość odpracować otrzymane wsparcie. Mam na myśli kwestie bezrobocia, alkoholizmu i częściowo klęskę żywiołową. Czy widzi pani możliwość lub czy były już takie działania robione? – pytał radny Bernard Kowol. Róża Konieczna zaprzeczyła jakoby ośrodek mógł organizować prace społeczne swoim podopiecznym. – My możemy kierować te osoby do innych instytucji jak np. do urzędu pracy – dodała. – Dużo osób kierowaliśmy do pracy do firmy Max-Pol, mieliśmy umowę z nadleśnictwem, ale to wszystko kończyło się na tym, że bezrobotny popracował 2 – 3 dni. Większość osób samych chce sobie pomóc, choć zdarzają się kombinatorzy – wyjaśniała Róża Konieczna.
Manfred Wrona przewodniczący rady miejskiej przychylił się do tłumaczenia dyrekcji ośrodka. – Ludzi jest ciężko zapędzić do roboty. Wymaga to koordynacji wielu instytucji a efekty tych działań właśnie poznaliśmy – powiedział. Mec. Aleksander Żukowski radca prawny urzędu zapewnił, że prawo daje szereg możliwości, które odpowiednio stosowane umożliwiają wyjście z ubóstwa. – Należy jednak pamiętać, że tu trzeba dobrej woli. Trudno sobie wyobrazić, że pracownik socjalny przekona osobę dorosłą do czegoś czego ona nie chce – zaznaczył mecenas.
(woj)