Przyjeżdżajcie, bo to jadowite
Koń w studni, ćma w pokoju czy dusiciel na klatce schodowej – to tylko niektóre z nietypowych interwencji, do których wyjeżdżają strażacy. Nie liczy się waga pechowego zwierzaka. Strażacy jadą zarówno do krowy w szambie jak i do wróbla w rynnie.
Cztery dni po obławie na węża przy ulicy Polnej w Raciborzu, strażacy pomagali malutkiemu myszołowowi, który wypadł z gniazda przy ulicy Staszica. Na miejsce wezwano potężny strażacki podnośnik służący między innymi do ratowania ludzi w wysokich budynkach podczas pożarów. Dzięki szybkiej akcji, młody drapieżnik, znalazł się ponownie w gnieździe. Jednostka Ratowniczo-Gaśnicza Państwowej Straży Pożarnej w Raciborzu ma na koncie najróżniejsze interwencje z nieporadnymi zwierzakami w roli głównej. Zastępy wyjeżdżały między na ratunek koniowi, pod którym załamała się pokrywa studni, w podobnych kłopotach znalazła się krowa, która wpadła do zbiornika na ścieki w jednym z gospodarstw. W ubiegłym roku raciborscy strażacy łapali kunę, która wystraszona kryła się pod jednym z samochodów a kilka tygodni temu wezwano ich do dwóch gołębi przyklejonych do nasmołowanego dachu. – Nie odmawiamy takich wyjazdów, gdy jest szansa na rzeczywistą pomoc takiemu zwierzęciu. Jeśli wiemy, że nie pomożemy, kierujemy zgłaszająca osobę do właściwych instytucji – tłumaczy Roland Kotula z raciborskiej straży pożarnej.
Pszczoły wypuszczają w lasach
Nietypowe zachowanie zwierząt – pod tym tajemniczym określeniem ustawodawca umieścił powód wzywania straży pożarnej zawsze kiedy jakieś zwierzę znajdzie się w opałach. Strażacy wyjeżdżają zarówno do zagrażających ludzkiemu życiu gniazd szerszeni ale i do wróbli, które wpadły do rynny. Te ostatnie uwalniane są często przy pomocy sprzętu, używanego do rozcinania wraków w wypadkach komunikacyjnych. – Radzimy sobie przy pomocy sprzętu, który akurat mamy pod ręką. Ze specjalistycznego wyposażenia do działań związanych ze zwierzętami mamy kombinezony ochronne. Mają chronić strażaków przed żądłami szerszeni i os. Do tego mamy również worki, w które łapiemy roje ale i inne zwierzęta – dodaje strażak.
Aza ze studni
Nie zawsze strażacy radzą sobie sami. Tak było w sierpniu 2009 roku, kiedy przy ulicy Szkolnej do studni wpadł pies. Na pomoc ruszyli strażacy. Wystraszonego owczarka niemieckiego o imieniu Aza udało się wyciągnąć po blisko czterech godzinach z pomocą specjalisty od wspinaczki. Zdarzeń ze zwierzętami w roli głównej nie brakuje również w sąsiednich jednostkach. W styczniu jastrzębscy strażacy interweniowali w bloku przy ulicy Wiejskiej. Powód? O 2.00 w nocy strażacy pomagali wyswobodzić się pechowemu nietoperzowi, który zaplątał się w firankę.
Pewnie jadowite
– Ludzie często nawet krajowe, ale rzadkie zwierzęta biorą za śmiertelnie niebezpieczne. Kierują się chyba zasadą, że jak coś jest duże to na pewno egzotyczne a jak egzotyczne to z pewnością jadowite – mówi mł. brygadier Bogusław Łabędzki z rybnickiej straży pożarnej. Jednostka z rybnika pamięta takie przypadki. Jeden z nich miał miejsce przy ulicy Zebrzydowickiej gdzie mieszkańcy zauważyli dużego pająka spacerującego po chodniku. Gość okazał się krajowym przedstawicielem gatunku tygrzyk paskowany. Strażacy złapali go w słoik i wielkim wozem wywieźli do lasu. O wielkim jadowitym owadzie mówił również lokator mieszkania na osiedlu Wrębowa w rybnickiej dzielnicy Niedobczyce. Tu rodzinę sterroryzowała gigantyczna ćma. Wyrozumiali strażacy otworzyli okno wypuszczając ćmę.
(acz)