Białoruś i Łukaszenko
Radny Julian Skwierczyński z Zawady Książęcej podczas składania interpelacji w czasie trwania ostatniej sesji rady gminy spytał przewodniczącego rady Gerarda Przybyłę o to, na jakiej podstawie odbiera mu głos. Sprawa dotyczy wystąpień radnego Skwierczyńskiego z poprzednich sesji. Wtedy to, przewodniczący nie pozwalał odczytać wniosków i interpelacji radnego z Zawady Ks. na głos a jedynie złożyć je na piśmie. Argumenty za tym były różne, na przykład zbyt długi czas interpelowania.
Nędza. Trudno zaprzeczyć, że interpelacje Juliana Skwierczyńskiego budzą wśród radnych i wójt emocje. Czasem z sali obrad słychać głosy, że radny obraża urzędników lub innych członków samorządu. Radny Skwierczyński twierdzi, że nikogo nie obraża, a odpowiedzi na jego interpelacje są niewystarczające lub zbywające.
Radny z Zawady Ks. w związku z coraz częstszym zabieraniem mu głosu spytał przewodniczącego rady o zasadność jego działań. – Zgodnie z nagminnym naruszaniem praw radnego, proszę o przedłożenie na piśmie odpowiedzi dlaczego uniemożliwia mi pan wypełnianie obowiązków i praw radnego – pytał Gerarda Przybyłę. – Zwracam się z apelem abyś pan zaprzestał stosować w pracy rady gminy metod rodem z Białorusi, bo i tak nie osiągniesz pan statusu Łukaszenki – zakończył radny Skwierczyński. Interpelacja radnego niecodziennie dobiegła końca, bez przerywania. Wśród radnych zapanowała lekka wesołość. Przewodniczący Przybyła odpowiedział, że to radny Skwierczyński stosuje metody z Białorusi i źródłem tego zachowania jest zawodowa przeszłość w służbach mundurowych. Po tym stwierdzeniu sesja została zamknięta.
Czy radny Skwierczyński uzyska pisemną odpowiedź od przewodniczącego? – dowiemy się w sierpniu, gdyż radni lipiec zaplanowali na wakacje.
(woj)