Albo jesteśmy na sesji albo...
Przewodniczący rady gminy Mirosław Małek ma coraz więcej problemów z dyscypliną na sesjach rady. Co chwila trzeba komuś zwrócić uwagę aby nie szeptał, żeby się skupił, czy wyłączył lub ściszył telefon.
Kornowac. Podczas ostatniej sesji miarka się przebrała gdy w ciągu kilkunasty minut zadzwoniły trzy razy telefony i ktoś otrzymał sms-a. Do tego Eugeniusz Kura, wiceprzewodniczący rady pozwolił sobie na żart...
Jan Zaczyk, przewodniczący komisji oświaty, zdawał sprawozdanie ze swojej działalności. Jednym z punktów aktywności radnego był, jak to określił, udział w konkursie piosenki. – Nie wspomniał pan, które miejsce pan zajął – spytał po sprawozdaniu Eugeniusz Kura. Jan Zaczyk szybko sprostował tę nieścisłość i wyjaśnił, że był członkiem komisji konkursu. Przewodniczący Małek jakby czuł, że na sesji może być ciekawie. Zwrócił radnym „uwagę techniczną”. – Proszę o zwięzłe wypowiedzi. Zaczynamy rozszerzać nasze spektrum obrad o różne wątki. Nasze spektrum widzenia jest konkretne jeśli mówimy o konkretnych rzeczach. Jeśli jest sprawozdanie z komisji oświaty skupiajmy się na tym. Takie uwagi można zgłaszać w czasie składania wniosków – powiedział odnośnie pytania wiceprzewodniczącego. – Jestem od tego aby pilnować całego porządku posiedzenia, nie mówiąc tu o telefonach, które są dziś wyjątkowo częste. Mam szacunek do was, ale proszę byście mieli też szacunek do samych siebie – kontynuował szef rady gminy. – Nie może być tak, że każdy zacznie włączać teraz telefony i zacznie rozmawiać. Albo jesteśmy na sesji albo... proszę się zastanowić. Musimy wprowadzić tu trochę dyscypliny – zakończył wątek podniesionym głosem Mirosław Małek, po czym płynnie przeszedł do kolejnego punktu sesji czyli składania wniosków i zapytań.
(woj)