Diamentowe gody w Siedliskach
Był lipiec roku 1948. Krzysztof Krybus wrócił właśnie z niewoli, do której trafił podczas II wojny światowej. Przez kilkanaście miesięcy pracował w kopalni, najpierw u Amerykanów później Francuzów. Kiedy wrócił do swoich rodzinnych Siedlisk miał dosyć wojny.
Znajomy z okolicy umawiał się już z dziewczyną i razem z jej koleżanką poszli pewnego razu na wycieczkę do Nędzy. Kawaler z Siedlisk spytał czy może iść z nimi. Tak poznał Paulinę, dziewczynę z Budzisk, swoją przyszłą żonę.
– Po pierwszym spotkaniu widywaliśmy się przez trzy lata. Później wzięliśmy ślub. Było to dokładnie 60 lat temu, w 1951 r. – wspomina Paulina Krybus. Niedługo po ślubie Krzysztof rozpoczął pracę w kędzierzyńskich azotach. – Przepracowałem tam 30 lat i jeden miesiąc – uśmiecha się. – W tym okresie nie było dużo wolnego czasu – dodaje. W 1956 r. młoda para podjęła decyzję o budowie domu. Krzysztof po pracy wspólnie ze szwagrem, swoją żoną i jej siostrami sami budowali swoje przyszłe gniazdko. Budowa domu trwała trzy lata i jak wspominają małżonkowie, najwięcej trudności było ze zdobyciem potrzebnych materiałów budowlanych. Jednak było warto, gdyż w wybudowanym 52 lata temu domu, żyją do dziś.
Paulina jako młoda dziewczyna już w 1946 r. rozpoczęła pracę w Rafamecie. – Pracowałam tam przez siedem lat, do czasu gdy urodziłam syna – przypomina. Od tego czasu Paulina Krybus zajmowała się dziećmi i domem. Z pasją oddawała się również gotowaniu. – Moim hobby dzisiaj jest czytanie różnego rodzaju gazet i czasopism. Lubię wiedzieć, co dzieje się na świecie – mówi Krzysztof Krybus.
Małżeństwo wspomina jak przez wiele lat najpewniejszym środkiem transportu były własne nogi, a następnie rower. – Robiliśmy tak sobie czasem całodniowe wycieczki. To była prawdziwa uciecha – wspominają zgodnie państwo Krybusowie. – Dziś dalej mam ochotę wsiąść na rower, lecz niestety już zdrowie mi nie pozwala – mówi pan Krzysztof. – Pamiętam jak kiedyś prowadziłem wnuczkę do przedszkola. Teraz ona tak samo mnie prowadzi do kościoła – dodaje i się zamyśla.
Państwo Krybusowie mają syna, córkę oraz trzy wnuczki. Dwie uczą się w raciborskim liceum, a najstarsza studiuje we Wrocławiu.
Jaką receptę na długi związek mają państwo Krybusowie? – Nie kłóciliśmy się dużo i odkąd pamiętam zawsze się szanowaliśmy – mówi pani Paulina. Poza tym oboje podkreślają pogodę ducha i to, że codziennie wstają wczesnym rankiem. Ważne jest dla nich to, by nie mieć przed sobą żadnych tajemnic, niczego nie skrywać przed drugą osobą. Oboje w życiu trzymają się zasady, żeby żyć w zgodzie ze swoją rodziną, bo ona jest najważniejsza.
(woj)