Prosimy zdementować plotki!

Kuźnia Rac. 29 września na sesję rady miejskiej w Kuźni przybyło ponad 20 rodziców dzieci ze szkoły podstawowej i przedszkola. Przyszli, gdyż obawiają się połączenia szkół i tego, że ich pociechy będą narażone na kontakt ze starszymi dziećmi. Połączenie szkół ma, według rodziców, więcej minusów.

Zdrowie dzieci bez znaczenia?

Rodzice przygotowali wspólne wystąpienie. Manfred Wrona, przewodniczący rady poprosił rodziców o zabranie głosu i wyjaśnienie sprawy.

– Przyszliśmy tu w sprawie pogłosek o planach połączenia szkoły podstawowej i gimnazjum. Do budynku podstawówki ma zostać przeniesiony urząd miejski. Jesteśmy stanowczo przeciwni takim decyzjom. Czy burmistrz zależy aby rodzice zapisywali swoje dzieci do ościennych szkół? – pytali rodzice. – Poza tym w budynku ZSOiT, gdzie funkcjonuje gimnazjum, jest xylamit, który jest szkodliwy. Może dla pani burmistrz, zdrowie dzieci, jest bez znaczenia? – zastanawiali się dalej. Inne argumenty przeciw połączeniu szkół dotyczyły m.in. „fali” czyli gnębieniu maluchów przez starszych gimnazjalistów. Dodatkowo przy podstawówce niedawno wyremontowano boisko, a cała szkoła ma mieć dobrze wyposażone zaplecze dydaktyczne i socjalne.

Decyzja jeszcze nie zapadła

Manfred Wrona wyjaśnił, że ewentualna decyzja o połączeniu szkół nie należy do burmistrza. – Taka decyzja nie zapadła, poza tym temat musi przejść przez komisje i zostać zaakceptowany przez radę miejską – wyjaśnił. Przewodniczący dodał, że owszem, dyskusje na poruszony temat trwają, ale nikt nie ma patentu na rozwiązanie sytuacji. – Nikt z gminy nie wydał w tej sprawie oficjalnego komunikatu. Na pewno będziemy wcześniej informować o tym zainteresowanych – zastrzegł.

W Kuźni funkcjonują obecnie dwie szkoły. Z powodu niżu demograficznego budynki szkół nie są wykorzystywane jak należy, w stu procentach. Nie można ukryć, że dzieci z dwóch szkół zmieściłyby się w siedzibie ZSOiT. Budynek podstawówki, zdaniem samorządowców, mógłby być za mały. Za gimnazjum przemawia również lokalizacja, gdyż okolice szkoły i dojazd mają być znacznie bezpieczniejsze.

Zniknęło 400 dzieci

Rita Serafin, burmistrz Kuźni przyznała, że dotknęły ją słowa o tym, że może być nieczuła na los dzieci. Wyjaśniła, że gmina dokłada do szkół drugie tyle ile dostaje z rządowej subwencji. – To co robimy dla szkół znacznie przekracza minimum jakie jest od nas wymagane. Staramy się dawać jak najwięcej, niejednokrotnie kosztem innych zadań. Nikt jednak się tym nie chwali ani nie wypomina. Robimy to dla dzieci – powiedziała burmistrz. Rita Serafin dodała, że przez ostatnie siedem lat z kuźniańskich szkół zniknęło 400 dzieci. W podstawówce uczy się obecnie około 300 uczniów, w ZSOiT jest ich blisko 170. – W tej sytuacji zastanawiamy się jak prowadzić nasze szkoły. To musi być dobre dla dzieci ale i rozsądne pod kątem budżetu. Z kasy miasta przeznaczamy na obie szkoły cztery miliony złotych rocznie – powiedziała burmistrz.

Śmierdzący problem

Rita Serafin odniosła się do zapachu jaki panuje w gimnazjum, a który ma pochodzić od wspomnianego xylamitu (środek chemiczny do impregnacji drewna, powszechnie używany już w latach 60. ubiegłego wieku. Od końca lat 80. nie jest stosowany). – Gdybyśmy patrzyli tak jak państwo – odniosła się do zarzutów rodziców – musielibyśmy wyburzyć pół osiedla – argumentowała burmistrz.

Według jej zapewnień, szkoła jest po badaniach sanepidu, a niemiły zapach nie stwarza zagrożenia dla zdrowia.

Rodzice stwierdzili, że już przy wejściu do szkoły śmierdzi. – Smród to wizytówka uczniów tej szkoły – powiedział któryś z grupy. Odpowiedzią szefowej gminy było to, że od lat uczą się tam uczniowie i pracują nauczyciele i jakoś dają sobie radę. – Używacie państwo poważnych oskarżeń – odniosła się do całokształtu zarzutów.

Bez deklaracji

Sabina Chroboczek- Wierzchowska, zastępca przewodniczącego rady związana zawodowo z ZSOiT powiedziała, że w jej szkole nie dzieje się nic złego. Pojedyncze wybryki dzieci zdarzają się wszędzie, a grono pedagogiczne dba o bezpieczeństwo dzieci. Radna Grażyna Tokarska tłumaczyła, że emocje rodziców zwykle nie pokrywają się z odczuciami dzieci. – Moje dzieci były w podobnej sytuacji i wbrew moim obawom szybko się przyzwyczaiły do nowej szkoły – powiedziała. Manfred Wrona podał przykład szkoły z Rud, jako placówki, w której połączenie szkół się udało. Dodał, że gmina przymierza się do wymiany podłóg w gimnazjum, co ma zlikwidować nieprzyjemny zapach.

Rodzice pytali w tym kontekście w jakim terminie może dojść do połączenia szkół. – Nie chcemy wysyłać dziecka do szkoły, żeby po roku musiało zmieniać miejsce nauki – argumentowali. – Nie mogę powiedzieć czy to będzie za rok, dwa lub trzy lata. Nie mogę rzucać takich haseł, to zbyt poważna sprawa – odpowiedziała burmistrz.

Spotkanie

Sesyjną wizytację rodziców próbował uspokoić Manfred Wrona, który zapewnił, że nikt nie chce robić zamachu na szkołę podstawową. – Jeśli coś będzie się miało stać, dowiecie się z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem – gwarantował. Rodzice umówili się na spotkanie z burmistrz i dyrektor szkoły podstawowej na czwartek 6 października. 3 października dyrekcja szkoły podstawowej poinformowała o zmianie terminu. Spotkanie odbędzie się 5 października o godz. 17.00 w świetlicy szkoły podstawowej.

(woj)