Zobacz co pijesz
Wychwalana za smak i nazywana źródlaną, woda z raciborskich kranów rujnuje wspólnoty mieszkaniowe. Po podgrzaniu powyżej 50 stopni Celsjusza niszczy nawet nowe instalacje wodociągowe. Straty w budynkach sięgają kilkunastu tysięcy złotych.
Wieczorem wody brak
Jak mówią fachowcy, im woda twardsza tym zdrowsza, bo zawiera więcej substancji potrzebnych naszemu organizmowi. Woda w Raciborzu pobierana jest z głębokich podziemnych źródeł i nie wymaga nawet chlorowania aby była przydatna do picia. Taka woda, nasycona różnego rodzaju solami to jednak zmora urządzeń technicznych. To co niszczy nasze czajniki i grzałki w pralkach demoluje również tzw. wymiennikownie w budynkach. Przekonali się o tym jakiś czas temu mieszkańcy wspólnoty przy Słowackiego 50 i 52 oraz Słowackiego 54 i 56. W budynkach należących do wspólnot wymieniono dwa lata temu instalację wodociągową. – Myśleliśmy, że problem mamy rozwiązany na lata, szczególnie, że nie oszczędzaliśmy na elementach i chcieliśmy mieć solidnie wykonany remont – mówi Leszek Mazurek, szef wspólnoty przy Słowackiego 54 i 56. – Pod dwóch latach od remontu okazało się, że część mieszkańców, którzy posiadają mieszkania na wyższych piętrach narzeka na coraz słabsze ciśnienie w rurach. – W godzinach wieczornych woda praktycznie przestawała płynąć – wspomina mieszkaniec bloku.
Lokatorzy szykują portfele
Podczas kontroli instalacji okazało się, że w ciągu zaledwie dwóch lat w nowej instalacji przy Słowackiego pojawił się dwucentymetrowy osad zarastający przekrój rury. Konieczna była wymiana części instalacji na nową. Koszt – kilkanaście tysięcy złotych. Co jest powodem drogiej naprawy? Okazuje się, że właśnie wychwalane substancje. Rozpuszczone w chłodnej wodzie nie sprawiają problemów. Kłopot z raciborską kranówką pojawia się w momencie kiedy wspólnota próbuje podgrzać sobie wodę. Po podgrzaniu do temperatury ciepłej wody użytkowej (ok. 55 stopni Celsjusza) dochodzi do zachwiania równowagi wapniowo-węglanowej. Wolny wapień w wodzie łączy się z rozpuszczonym dwutlenkiem węgla, aby poprzez reakcję chemiczną utworzyć uciążliwe osady, które mogą doprowadzić nawet do zniszczenia wymienników ciepła.
Problem dotyczy budynków gdzie z kranów leje się ciepła woda, podgrzana poprzednio w piwnicach. Mieszkańcy z niepokojem sprawdzają stan instalacji. Z wody podgrzanej tą metoda korzystają tysiące mieszkańców Raciborza. Koszty ewentualnych napraw to grube tysiące złotych. – My już musimy płacić, inne budynki czeka niestety podobny los. Problemy zaczęły się w momencie uruchomienia nowego ujęcia wody w Strzybniku. Zarastają nawet rury, które mają być odporne na osady – mówi Mazurek. W raciborskich wodociągach zapewniają, że nie mają obecnie wpływu na problemy mieszkańców. – Aby problemy ustąpiły, musielibyśmy wodę pozbawić wszystkich minerałów a taka byłaby nieprzydatna do spożycia – tłumaczy Maciej Basista, rzecznik Zakładu Wodociągów i Kanalizacji w Raciborzu. – To nie jest tak, że od kiedy uruchomiliśmy ujęcie w Strzybniku czerpiemy wodę tylko stamtąd. Nadal czynne jest ujęcie na Gamowskiej i Bogumińskiej. Woda pobrana w tych miejscach jest następnie mieszana, więc do lokatorów nie trafia tylko woda ze Strzybnika – dodaje pracownik ZWiK.
Woda czerpana przez raciborski ZWiK pochodzi ze studni głębinowych, a nie tak jak w sąsiednich miastach z wód powierzchniowych np. w Goczałkowicach. Raciborskie wodociągi korzystają w sumie z 10 studni. Każda z nich to otwór w ziemi o średnicy ok. 30 – 40 cm i głębokości od 50 do 120 metrów. Jak z raciborską wodą radzi sobie raciborski zakład cieplny, który bazuje na gorącej wodzie i dostarcza nam ciepło do domów? – Staramy się radzić sobie w ten sposób, że wodę w naszych instalacjach sami musimy uzdatniać. Mamy własne urządzenia, które demineralizują wodę w instalacjach grzewczych. Inaczej jest z woda użytkową, którą dostarczamy do budynków, ta musi zawierać te minerały, które następnie wytrącają się pod wpływem temperatury. Problemy występują dopiero, gdy nasza woda dociera do budynku. To złożony problem, ale z wodą miękką też mamy problemy. Taką sytuację mamy np. w Kuźni Raciborskiej, gdzie trawi ocynkowane rury – mówi Andrzej Wszołek, szef Zakładu Cieplnego w Raciborzu. Mimo, iż osady nie wyglądają zachęcająco, nadal śmiało można pić wodę z raciborskich ujęć. – Takie osady niestety towarzyszą wodzie twardej – mówi Katarzyna Syma z działu higieny komunalnej raciborskiego Sanepidu. – Przed cząstkami stałymi chronią różnego rodzaju filtry i sitka. Choć osad wygląda jak wygląda, nie stanowi zagrożenia dla człowieka – uspokaja.
Adrian Czarnota