W Raciborzu psy mają lżej
Najwyższa Izba Kontroli skontrolowała polskie schroniska dla zwierząt. Wyniki są druzgocące. Szefostwo raciborskiego schroniska dla zwierząt zapewnia, że na tle kraju wypadamy całkiem dobrze.
Zdaniem inspektorów, ponad połowa schronisk jest przepełniona. Chociaż sytuacja z roku na rok pogarsza się, urzędnicy w znikomym stopniu interesują się problemem bezpańskich psów i kotów, a program przeciwdziałania bezdomności zwierząt realizuje tylko co trzecia polska gmina. Pieniądze podatników przeznaczone na ten cel pozostają w dużej mierze poza kontrolą. – Kiedy czyta się ten raport to człowiek zachodzi w głowę jak można tak traktować zwierzęta. Z obliczeń zawartych w raporcie wynika, że w niektórych schroniskach miesięcznie ginie 150 zwierząt. Co oni tam robią? – zastanawia się Wojciech Priebe, szef schroniska dla zwierząt w Raciborzu. W raciborskim schronisku przebywa około 170 psów. – Nie mamy problemu z przepełnieniem, bo i niewiele zwierząt tak naprawdę do nas trafia. W tygodniu zaledwie kilka. Poza psami są też trzy koty. Te ludzie biorą chętniej niż psy. Czasem musimy jakiegoś czworonoga uśpić, np. przy zmianach nowotworowych – dodaje Priebe. W Raciborzu zwierzęta mają lepiej, bo i schronisko jest stosunkowo niewielkie. Inaczej jest w większych miastach. Największe zastrzeżenia kontrolerów NIK wobec schronisk dotyczą stanu sanitarnego i zagęszczenia zwierząt na małej przestrzeni. Obowiązujące przepisy nie wyznaczają jednoznacznie standardów, które zapewniałyby zwierzętom choćby minimum bytowe, ułatwiając kontrolę i egzekwowanie ich praw. W ponad połowie skontrolowanych schronisk liczba zwierząt przekraczała liczbę przygotowanych miejsc – zdarzało się, że nawet o 50 procent. Problemem jest również brak zadaszonych boksów oraz izolatek. Zdarza się, że w schroniskach nie ma wybiegów, a jeśli są, to na miękkim, pokrytym odchodami terenie, który po deszczu zamienia się w błotnistą breję.
(acz)