Zamieszanie wokół recept
Im bliżej końca roku tym większe zamieszanie w służbie zdrowia. Apteki coraz bardziej obawiają się realizować recepty. Może się okazać, że wygnieciona recepta będzie nieczytelna dla pracownika NFZ-tu, albo może mieć nieodpowiednie wymiary.
Część aptekarzy boi się przyjmować takie recepty, bo NFZ nie zawsze chce je refundować. Czy pacjenci będą musieli dwa razy chodzić do lekarza aby ten poprawił niedbale wypisaną receptę? Narodowy Fundusz Zdrowia kontroluje śląskie apteki uważnie przyglądając się receptom na leki refundowane. – NFZ w poszukiwaniu pieniędzy doprowadza biurokrację do absurdu – mówi dr farm. Stanisław Piechula, Prezes Rady Śląskiej Izby Aptekarskiej. – Najbardziej ucierpią na tym ubezpieczeni pacjenci, którzy będą ponosili pełną odpłatność za recepty lub biegali do ich poprawy przy najmniejszym uchybieniu, a wystarczy zapytać pacjenta, czy potrafi przeczytać co lekarz wypisał, bo jak nie to recepta jest nieczytelna i jako taka nie może być zrealizowana – dodaje. W Raciborzu problem starają się rozładowywać sami aptekarze. – Pracując tyle lat w aptece ma się kontakt z lekarzami przez co pacjenci nie są zmuszani do biegania do nich. Jeśli jest potrzeba, sami kontaktujemy się lekarzami a oni wówczas poprawiają źle wypisaną receptę. To nie są częste przypadki. Na sto przyjmowanych dziennie recept wątpliwości mamy co dwa, trzy dni – mówi Piotr Klima, współwłaściciel apteki Św. Mikołaja. Jacek Kopocz, rzecznik śląskiego oddziału NFZ tłumaczy, że inspektorzy wcale nie stali się surowsi. – Kontrolujemy apteki tak jak zawsze. Korzystamy przy tym z systemu komputerowego. Mogę zapewnić, że nic się w tym zakresie ostatnio nie zmieniło – mówi urzędnik. To nie jedyny problem jaki może spotkać klientów aptek kupujących leki refundowane. Od stycznia przyszłego roku wchodzi w życie ustawa refundacyjna. Oburzenie środowiska lekarskiego wywołuje fakt, że wystawienie recept osobie nieuprawnionej ma skutkować nałożeniem na lekarza kar umownych i obowiązkiem zwrotu kwoty refundacji. Lekarze zagrozili, że w proteście nie będą zapisywać takich leków. – Lekarz nie może leczyć i dodatkowo sprawdzać czy ktoś jest ubezpieczony. To tak, jakby maszyniście pociągu kazać sprawdzać bilety pasażerów – przekonuje Krzysztof Bukiel z Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy. Lekarze nie mają wątpliwości, że całe zamieszanie wokół recept nie służy klientom. – Dla chorych z niewielką emeryturą wizyta w aptece może oznaczać wydanie jednej trzeciej ich pieniędzy. Dlatego tak ważna jest refundacja leków. Sam w mojej praktyce często spotykam się z pytaniami ze strony chorych czy dany lek jaki im zapisano nie ma tańszego zamiennika – mówi raciborski lekarz Marceli Klimanek.
(acz)