Karp wygra z kryzysem
Hodowcy ryb przestrzegają – w tym roku znów cena karpia pójdzie w górę. – Drożeje benzyna do transportu i karma dla ryb. Nie sposób utrzymać cen na poziomie ubiegłego roku – mówią hodowcy ze stawów Łężczok.
W gospodarstwie Alojzego Kuczery w Nędzy karp jest niewiele droższy niż w ubiegłym roku. – Hurtową ilość można u nas kupić już za 13 złotych za kilogram. W detalu jest o złotówkę drożej. Więcej musimy wydawać na benzynę oraz karmę dla ryb – mówi Irena Kuczera. Na wyższe koszty hodowli narzekają wszyscy właściciele stawów w regionie. Hodowcy dementują jednak pogłoski, że najpopularniejsza wigilijna ryba osiągnie w tym roku cenę 20 złotych za kilogram. – To raczej plotki – mówi Marek Adamus z Gospodarstwa Rybackiego Niemodlin, które dzierżawi stawy na terenie rezerwatu Łężczok. – W naszym gospodarstwie karpia można kupić już od 13 złotych i nawet jeśli ta cena wzrośnie przed świętami to będzie to skok minimalny. Taka sytuacja jest w naszym gospodarstwie, ale nie wykluczam, że lokalnie podwyżki mogą być większe. Dotyczy to terenów gdzie tej ryby jest mało. Karmimy nasze ryby zbożem, a jak wiadomo ono również zdrożało, podobnie jak koszty transportu – mówi Adamus
Jednym z największych producentów ryb na południu kraju jest gospodarstwo rybackie Wielikąt w Lubomi. Rybacy potwierdzają, że tegoroczny karp będzie droższy niż przed rokiem. – Problemem na skalę całego kraju są choroby ryb. Szczególnie dało się to odczuć na lubelszczyźnie, gdzie śnięcia ryb dotknęły wiele gospodarstw. Wyginęły całe tegoroczne hodowle. W efekcie być może konieczne będzie sprowadzanie karpia z zagranicy – tłumaczy nam jeden z rybaków pracujących w gospodarstwie Wielikąt. Te problemy siłą rzeczy przełożą się na cenę ryby, na którą dodatkowo wpłyną bardzo wysokie ceny pasz. – Akurat nasze gospodarstwo nie miało problemu ze śnięciem ryb. To było w normie i nasza tegoroczna produkcja jest nawet wyższa niż przed rokiem. Największym problemem są ceny pasz, którymi karmimy ryby. Ich cena w stosunku do poprzedniego roku podskoczyła o kilkadziesiąt procent. W zeszłym roku za tonę płaciłem ponad 600 zł. W tym 950 zł. Do tego dochodzą galopujące ceny paliwa – tłumaczy Sławomir Grabowski, dyrektor oddziału Przedsiębiorstwa Produkcji i Hodowli Ryb Słodkowodnych Wielikąt. Przewiduje, że kilogram karpia w jego gospodarstwie powinien kosztować około 12 zł za kilogram w hurcie i 14 zł w detalu, czyli o 1,5 zł więcej niż przed rokiem. – Gdyby uwzględnić wzrost wszystkich kosztów to ryba powinna być jeszcze droższa. Tylko że wtedy spadłby na nią popyt – dodaje Grabowski.
Nie bez powodu wielu hodowców odławia swoje ryby już w listopadzie, chociaż smakosze tej ryby pojawiają się w sklepach dopiero w grudniu. – Chodzi o smak ryby – wyjaśnia Krzysztof Osiński, właściciel sklepu i smażalni ryb Krewetka w Raciborzu. – Ryba wyciągnięta prosto ze stawu nie jest tak smaczna jak ta, która przebywa w zbiorniku przejściowym. Chodzi o posmak mułu. Sami bierzemy ryby od hodowcy, który odławia ryby ze stawu i trzyma je w betonowym zbiorniku. Przez ten czas ryba pozbywa się nieprzyjemnego posmaku. W tym roku karp na pewno zdrożeje, jednak będzie to kwestia złotówki lub dwóch. Taka panika z tą rybą jest co roku, jednak nie zabrakło go jeszcze na żadnym stole – dodaje szef sklepu.
(acz), (art)