Szkoła pleców
Urazy grożą nie tylko sportowcom, osobom pracującym ciężko fizycznie czy ludziom ogólnie prowadzącym aktywny tryb życia.
Poważne schorzenia grożą też osobom, które praktycznie w ogóle się nie ruszają. Siedzą za biurkiem, kierują samochodami, autobusami, a wolnych chwilach siedzą przed telewizorem czy monitorem komputera. Powiedzieć, że pozycja siedząca dla kręgosłupa jest nienaturalna, to określić problem bardzo delikatnie. To pozycja na dłuższą metę zabójcza. Ludzie przekonują się o tym zwykle, kiedy jest za późno. Nie potrafią się schylić, łamie ich w krzyżu, w skrajnych wypadkach wypadają dyski.
– Niestety problemy kręgosłupowe mają to do siebie, że powracają. Dlatego osoba, która się do nas zwraca z takim problemem nie tylko jest leczona, ale również instruowana. Pokazujemy jej ćwiczenia, udzielamy wskazówek dotyczących postępowania, aby zminimalizować prawdopodobieństwo nawrotu. To jest np. tak zwana szkoła pleców – mówi fizjoterapeuta Jakub Pawelec. – Siedzenie z prostymi plecami to nic nowego. Już w szkole mówiono nam o tym. Ale proszę mi wierzyć, że stosują się do tej zasady dopiero te osoby, które doświadczyły potężnego problemu z kręgosłupem. Nasi pacjenci wychodzą z tą świadomością. My mówimy, że dużo zależy od ich samodyscypliny. Niestety, niektórzy do nas wracają i sami mówią, że dopóki ćwiczyli, było w porządku. Przestali ćwiczyć, kiedy wydawało im się, że już pożegnali się ze schorzeniem – dodaje.
(tora)