Złote gody w Kornowacu
– Miłość poznaje się nie po jej sile ale po czasie jej trwania – powiedział 18 listopada Grzegorz Niestrój, wójt Kornowaca.
Słowa swoje kierował do 12 par obchodzących tego roku swoje złote gody i zebranych w urzędzie gminy. Wspólnie z Beatą Mrozek, kierownikiem USC w Kornowacu życzyli wszystkim dużo zdrowia i aby kolejne długie lata mieli przy sobie drugą osobę. Gimnazjaliści pod opieką Teresy i Katarzyny Szyry wystawili dla jubilatów przedstawienie Czerwony Kapturek w wersji śląskiej. Długoletni małżonkowie otrzymali, zgodnie ze zwyczajem, prezydenckie medale oraz upominki ufundowane przez urząd gminy. Jubilaci wzięli udział w bankiecie, podczas którego opowiedzieli nam swoje krótkie historie.
(woj)
Ernestyna i Józef Pielczykowie z Kornowaca. Rocznicę ślubu obchodzą 14 października. Kiedy oboje mieli po 18 lat i wybrali się na mszę świętą nie wiedzieli, że wrócą z niej razem. Wspólnie zbudowali dom, urodziły im się trzy córki, które dały swoim rodzicom trzy wnuczki. Józef pracował na kopalni, a Ernestyna zajmowała się gospodarstwem. – Kiedy się dużo pracuje to nie ma czasu na sprzeczki – wyjaśniają swój małżeński staż.
Krystyna i Józef Kachelowie z Kobyli. Rocznicę ślubu obchodzą 17 września. – Poznaliśmy się na weselu u kolegi – wspomina pierwsze spotkanie pan Józef, który większość zawodowego życia spędził na kolei. Młoda Krystyna rozpoczęła pracę w szpitalu. – Zawsze się rozumieliśmy i żyliśmy w zgodzie – mówią jubilaci. Doczekali się dwójki dzieci, piątki wnucząt i dwójki prawnucząt.
Genowefa i Walter Gołkowscy z Kornowaca. Rocznicę ślubu mają 8 lipca. Ich miłosna przygoda zaczęła się na urodzinach brata młodej Genowefy, z którym Walter pracował na kopalni. Genowefa od zawsze związana była z domem, całe życie zajmowała się gospodarstwem i dziećmi. Potomstwa doczekali się sporo: piątki dzieci, 10 wnucząt i trójki prawnucząt. Ich recepta na długi związek? – Trzeba potrafić przebaczać i nie uważać się za najmądrzejszego – odpowiadają.
Urszula i Jerzy Pytlikowie z Pogrzebienia. Rocznicę ślubu mają 15 października. Młoda Urszula, pochodząca z Rzuchowa uczyła się gry na fortepianie w Pogrzebieniu, gdzie wypatrzył ją Jerzy. I tak już zostali. Urodziła im się trójka dzieci, są dziadkami czwórki wnucząt. Jerzy pracował w milicji, Urszula była naczelnikiem poczty w Kornowacu. – Jeśli się kłócić to tylko tak, żeby się szybko pogodzić – zdradzają tajemnicę długiego związku.
Aniela i Bolesław Cyfka z Łańc. Rocznicę ślubu obchodzą 16 września. Szczęśliwym miejscem okazał się dla nich Buków, gdzie na zabawie zatańczyli pierwszy wspólny taniec. Życie to jednak nie sama miłość, ale i praca. Bolesław zarabiał najpierw jako kolejarz, później jako górnik. Aniela pilnowała domu i gospodarstwa. Jubilaci mają czwórkę dzieci, 10 wnucząt i trzech prawnuków. Z całą rodziną, jak podkreślają, mają dobry kontakt. – W życiu nie należy się kłócić. Ważny jest uśmiech na twarzy. Polecamy, bez względu na wiek, iść na zabawę – weselą się.
Edeltrauda i Henryk Gatnarowie z Kornowaca. Rocznicę ślubu mają 6 lipca. Kiedy młody Henryk, po meczu wracał z boiska zapytał Edeltrudę czy może do niej wstąpić i umyć ręce. – Szkoda było szczewików. Zostaliśmy razem – wspomina pan Henryk, który pracował na kopalni oraz w PGR-e. Młoda żona od początku zajmowała się gospodarstwem i dziećmi, których doczekali się dziewiątki. Wnucząt mają 19, a prawnucząt dwoje. – Jeden musi drugiemu ustąpić i będzie dobrze – wyjaśniają swój małżeński staż.
Franciszka i Franciszek Dudkowie z Kobyli. Rocznicę ślubu obchodzą 19 października. Kiedy trafili na siebie na zabawie w Kobyli, przetańczyli całą noc a ich miłosny taniec trwa do dziś. Franciszek znany jest jako górnik z kopalni Anna, a Franciszka jako gospodyni. Są rodzicami trójki dzieci, mają siedem wnucząt i jednego prawnuka. Co robić by tak długo żyć w szczęściu? – Jak najwięcej rzeczy robić wspólnie i razem pokonywać przeszkody – wyjaśniają jubilaci, którzy przyznają, że wspólne lata przeleciały im bardzo szybko. Na zdjęciu państwo Dudkowie w towarzystwie Beaty Mrozek, Grzegorza Niestroja (oboje po lewej) oraz Beaty Orc, skarbnika gminy i Mirosława Małka, przewodniczącego rady gminy (oboje po prawej).
Krystyna i Leon Bauerkowie z Rzuchowa. Rocznicę ślubu świętują 26 maja. Ponad 50 lat temu podczas koncertu w Rzuchowie, młody Leon dokonał prawdopodobnie najważniejszej decyzji w swoim życiu. Poprosił do tańca Krystynę. Od tego momentu ich losy się splotły. On pracował na kopalni, ona najpierw w piekarni, a później na gospodarstwie. Mają dwóch synów, troje wnucząt i dwójkę prawnucząt. Jak dawali sobie radę przez pół wieku? – Jeden drugiemu musi umieć ustąpić – radzą.
Gertruda i Hubert Koziełowie z Rzuchowa. Rocznicę ślubu mają 4 czerwca. Początek ich znajomości już zwiastował ślub, gdyż poznali się na weselu u kuzyna. Gertruda szybko znalazła pracę na tartaku, gdy jej mąż imał się wielu zajęć. Zwany „złotą rączką” pracował m.in. na kopalni i jako stolarz. Doczekali się czwórki dzieci i trójki wnucząt. – Jak się człowiek zwiąże węzłem małżeńskim, to nie ma odwrotu – tłumaczą długie wspólne lata.
Lidia i Andrzej Wyczyszczokowie z Kobyli. Rocznicę ślubu obchodzą 14 stycznia. Poznali się na zabawie w karczmie. Młoda Lidia tuż po szkole znalazła pracę na budowie po czym zatrudniła się w tzw. Ślązoku (nieistniejącej już fabryce czekoladek). Andrzej najpierw pracował w ZEW-ie aby doczekać emerytury jako górnik. Mają trójkę dzieci i czwórkę wnucząt. – W naszym życiu było różnie, ale jakoś daliśmy sobie radę – mówią zgodnie.
Jadwiga i Henryk Szamarowie z Kornowaca. Rocznicę ślubu obchodzą 16 września. On mieszkał w Pogrzebieniu, ona w Kornowacu. Wpadli sobie w oko na zabawie. Henryk znany był w okolicy z pracy w Urzędzie Miasta w Raciborzu i w Miejskim Przedsiębiorstwie Wodociągów i Kanalizacji. Jego żona dorabiała w Raciborzance oraz w szkole w Pogrzebieniu. Mają dwie córki i dwie wnuczki. W małżeństwie podkreślają rolę wzajemnego zrozumienia. – Były dni kiedy była burza, nawet taka z gradem, ale większość roku świeciło nam słońce, bywało też zbyt upalnie – brzmi meteorologiczne wyjaśnienie tego długoletniego związku.
Elżbieta i Gerard Krolikowie z Kobyli. Rocznicę ślubu świętują 3 września. Znaleźli swoją miłość na szpitalnym oddziale, gdzie przez przypadek trafili oboje. Młodemu Gerardowi od razu wpadła w oko Elżbieta i przez długi czas jeździł do niej aż z Bieńkowic na rowerze. Ona mieszkała w Kobyli gdzie na pewnej zabawie zapadła decyzja, że zostają razem. Dziś mają syna i trójkę wnucząt. Gerard był górnikiem w Pszowie, jego żona Elżbieta zajmowała się gospodarstwem. W małżeństwie wytrwali dzięki umiejętność wzajemnego wybaczania. – To klucz do nieskończonej miłości – wyjaśniają.