List do redakcji
W tygodniku „Nowiny Raciborskie” z dnia 31 stycznia 2012 roku ukazał się artykuł pt. Kto zna ich numer telefonu?, będący krótką relacją z mojego wystąpienia w debacie nad raportem z działalności straży miejskiej za 2011 rok.
Tekst był wzbogacony wynikami sondy przeprowadzonej przez portal www.nowiny.pl, z której wynikało, że straż miejska przoduje wśród instytucji, do których mieszkańcy Raciborza mają najmniejsze zaufanie. Integralną częścią artykułu był komentarz prezydenta Mirosława Lenka dotyczący mojego wystąpienia. Pan prezydent raczył wyrazić przypuszczenie, że oceniając działalność straży miejskiej chciałem „zaistnieć w mediach i zaprezentować się przed Młodzieżową Radą Miasta, której kilkunastu radnych pojawiło się na sesji”.
Szanowny Panie Prezydencie, a może by tak zamiast argumentów ad personam zechciał Pan skomentować wyniki ankiety oraz treści zawarte w raporcie? Na sesji stać Pana było jedynie na snucie rozważań o Atlantydzie i deklarację: nie zamierzam więcej dyskutować. Nie ustosunkował się Pan do żadnego z argumentów, które padły pod adresem straży miejskiej. Nie skomentował Pan kosztów funkcjonowania podległej Panu instytucji, jej skuteczności, zakresu działalności… Odnoszę wrażenie, że sesja rady miasta to swoisty ring, na którym miękną Panu nogi, a w szaty bohatera odziewa się Pan w swoim gabinecie, gdy na sali kolumnowej pogasły już światła, a przeciwnicy rozeszli się do domów.
Ja nie muszę na sesji prezentować się przed młodzieżą – z racji zawodu mam ku temu okazję na co dzień. Pan jednak tradycyjnie popisał się przed młodą dziennikarską publicznością na posesyjnym briefingu. Wtedy jest Pan odważny – z dala od politycznych adwersarzy. A może by tak z otwartą przyłbicą, twarzą w twarz…?!!
Robert Myśliwy radny miasta Racibórz z RSS Nasze Miasto