To najlepsza przestroga
Pogrążone w smutku rodziny ofiar wypadków drogowych mogą uczcić pamięć bliskich stawiając krzyż w miejscu tragedii. W naszym regionie nikt ich nie usunie, o ile nie będzie stał w pasie drogowym.
Jakiś czas temu ogólnopolskie media obiegła informacja o tym, że ze stołecznych poboczy znikają krzyże, stawiane w miejscach wypadków śmiertelnych. Mają je usuwać po cichu pracownicy Zakładu Oczyszczania Miasta na polecenie Zarządu Dróg Miejskich, bo zgodnie z przepisami w pasie drogowym mogą znaleźć się tylko niezbędne konstrukcje, takie jak lampy czy znaki drogowe. Przedstawiciele stołecznego ZDM twierdzą, że krzyże mogą rozpraszać kierowców i doprowadzać do kolejnych wypadków. W tym samym czasie gdańscy radni powiatowi przegłosowali pomysł, by za stawianie przydrożnych krzyży pobierać opłatę, tak jak np. za postawienie reklamy.
Również przy raciborskich drogach niemało jest przydrożnych pamiątek po tragicznych wypadkach. Sporo krzyży stoi na przykład przy drodze nr 919. Tu szczególnie niebezpieczny jest odcinek Markowice – Babice, gdzie długa prosta kusi do przyciśnięcia pedału gazu. Droga ta należy do Zarządu Dróg Wojewódzkich w Katowicach. – Nikt dotąd nie wnioskował o usunięcie krzyży. My także nie wszczęliśmy żadnej tego typu procedury.Podczas remontu dróg, przy których postawione są krzyże zazwyczaj przestawiamy je, tak, by nie stwarzały zagrożenia dla ruchu. Ustawiane są za rowem, na skraju pasa drogowego – tłumaczy Ryszard Pacer, rzecznik prasowy Zarządu Dróg Wojewódzkich w Katowicach. W podobny sposób traktowane są krzyże stojące przy drogach krajowych jak np. ruchliwa DK 45, która przecina Racibórz. – Nasz oddział GDDKiA nie usuwa ustawionych przy drogach krzyży w miejscach, w których doszło do wypadków śmiertelnych. Jeśli taki krzyż pojawi się w pasie drogowym, prosimy pogrążonych w żalu rodzinę czy przyjaciół, o przeniesienie go poza pas drogowy – wyjaśnia Dorota Marzyńska-Kotas, specjalista ds. komunikacji społecznej katowickiego oddziału dróg Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.
Do wypadków i to tragicznych dochodzi również na drogach powiatowych. – Niech sobie stoją, chyba tak naprawdę nikomu nie przeszkadzają – mówi Jerzy Szydłowski, dyrektor Powiatowego Zarządu Dróg w Raciborzu. – To, że rozpraszają kierowców to chyba przesada. Moim zdaniem działają na wyobraźnię kierowców lepiej niż znaki drogowe. Widząc coś takiego większość zwalnia – dodaje szef PZD. Większość zarządców podczas remontów ustawia ponownie krzyże, przenosząc je jednak kilka metrów dalej od szosy.
(acz)