Samochody płoną na osiedlach i przy domach
Dziwne nagromadzenie pożarów samochodów w krótkim odstępie czasu.
Czy w mieście grasuje podpalacz, czy to tylko przypadek? To pytanie zadają sobie mieszkańcy i strażacy po kolejnych pożarach samochodów.
Do pierwszego pożaru strażacy z PSP Rybnik zostali wezwani o 1.10 w nocy we wtorek 6 marca. Palił się samochód dostawczy w Niedobczycach. Ogień pojawił się w aucie zaparkowanym na parkingu przy ul. Górnośląskiej. Dostawczy ford transit stał w tym miejscu już kilka miesięcy. – Prawdopodobną przyczyną pożaru auta było zwarcie instalacji elektrycznej, ale nie wykluczamy również celowego podpalenia. Policja ustala właściciela pojazdu – mówi Bogusław Łabędzki, rzecznik prasowy PSP Rybnik. W nocy z wtorku na środę 7 marca doszło do kolejnych pożarów. Tym razem w ogniu stanął volkswagen passat na ul. Morwowej w Golejowie. Strażacy zostali wezwani do gaszenia o 1.30. Samochód spłonął praktycznie doszczętnie. Straty zostały wycenione na ok. 15 tys. zł. Pożarnikom nie udało sie zmrużyć oka po przyjeździe do komendy, ponieważ czekała ich kolejna akcja gaśnicza. Tym razem ok. 3.30 doszło do pożaru niedaleko poprzedniego, bo na ul. Mglistej w Rybnickiej Kuźni. Tam zapalił się nissan, a ogień przeniósł się na stojącego tuż obok volkswagena passata. – Straty oszacowaliśmy na ok. 100 tys. zł. Pomimo sprawnej akcji samochody spłonęły – mówi Bogusław Łabędzki. Warto wspomnieć, że kilka dni przed opisanymi zdarzeniami w ogniu stanęła również ciężarówka w Jankowicach. Ogień rozprzestrzenił się z komory silnika na całą kabinę pojazdu. Strażacy na razie nie chcą mówić o podpalaczu. Oficjalną przyczyną wszystkich pożarów było zwarcie w instalacji elektrycznej pojazdów. Jeżeli natomiast w najbliższym czasie pojawi się więcej podobnych zdarzeń, wersję o podpalaczu będziemy mogli uznać za prawdopodobną.
Jak gasić pożar samochodu?
Według obowiązujących przepisów każdy kierowca powinien być wyposażony w podręczną gaśnicę. Kiedy zauważymy, że spod maski auta wydobywa się dym, należy wyciągnąć gaśnicę (najlepiej trzymać ją blisko siedzenia kierowcy). Absolutnie nie wolno otwierać maski auta na całą szerokość, ponieważ spowoduje to zwiększenie dostępu tlenu i pożar się powiększy. Po odbezpieczeniu gaśnicy powinniśmy lekko uchylić maskę i wstrzyknąć środek gaśniczy w miejsce, gdzie widoczny jest ogień. Po wykonaniu tej czynności możemy otworzyć maskę i skierować obfity strumień gaśniczy nie w samo źródło ognia, ale nad ogień. Proszek w trakcie opadania powinien pokryć miejsce pożaru, a nie rozdmuchać ogień. Ważną czynnością jest odłączenie akumulatora, aby dalej nie dochodziło do zwarcia w instalacji.
Jak ubezpieczyć samochód?
Pożar zaparkowanego samochodu jeszcze do niedawna traktowany był przez ubezpieczycieli w sposób nieoczywisty. Bywało, iż ubezpieczyciel odmawiał wypłaty odszkodowania. Zgodnie z wyrokami sądów w podobnych sprawach, dzisiaj jest już inaczej. Czy oznacza to, iż samozapłony z powodu zwarcia elektrycznego podlegają ubezpieczeniu? Nie do końca. Agencje ubezpieczeniowe często powołują się na mętne zapisy w umowach, mówiące o przyczynach uszkodzenia pojazdu – pożar traktowany jest jako wypadek, spięcie wiązki natomiast jako awaria. Na tej podstawie agencje odmawiają wypłaty odszkodowania. Wtedy najlepiej od razu odwoływać się od decyzji i w skrajnych przypadkach skierować sprawę do sądu. Szczególną uwagę zwrócić należy na zapisy dotyczące wyłączenia od odpowiedzialności ubezpieczyciela w związku z konkretnymi przyczynami wypadków.
(ska)