Świat was nie zbawi!
W środę 9 maja w kościele św. Mikołaja miało miejsce bierzmowanie. Udzielał go młodzieży ks. biskup Andrzej Czaja. – Obecność biskupa ordynariusza podnosi rangę tej uroczystości i cieszymy się, że jest razem z nami – powiedział w powitaniu proboszcz Piotr Adamów.
7 i 9 maja w raciborskich parafiach odbyło się bierzmowanie. Ostatnim przystankiem biskupa ordynariusza na tej drodze była parafia św. Mikołaja. W tej parafii w ubiegłą środę 99 młodych ludzi zostało wybierzmowanych. Biskup Andrzej Czaja udzielił tego sakramentu nie tylko mieszkańcom Raciborza, ale także uczniom pochodzącym z następujących parafii: św. Katarzyny Aleksandryjskiej z Rudnika, Narodzenia NMP z Łubowic oraz św. Bartłomieja z Łan. Na początku uroczystej liturgii ks. proboszcz Adamów zapewnił biskupa, że kandydaci są odpowiednio przygotowani do bierzmowania. Biskup Czaja zachęcał by wszyscy zgromadzeni: świadkowie, rodzice bierzmowanych i zaproszeni goście otoczyli tych młodych modlitwą, miłością i wsparciem. Zmieniają się czasy, a wraz z tym homilie biskupów z okazji bierzmowania. Tym razem słowa biskupa brzmiały wyjątkowo mocno w trakcie homilii. Wychodząc naprzeciw myśleniu współczesnej młodzieży nie poprzestał ks. biskup tylko na teorii. Podał konkretne wskazówki jak żyć po bierzmowaniu i jak sprawić, by dary Ducha Świętego przyniosły owoce: „Trzeba uwierzyć. Od ciebie zależy czy zablokujesz te dary czy pozwolisz im działać. To obdarowanie nie działa automatycznie jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Drodzy młodzi, świat was nie zbawi! Trzeba wiedzieć, po której stronie stanąć”. Bierzmowańcy zostali zaangażowani w oprawę uroczystości: czytania, psalm, modlitwę wiernych, złożenie darów. Całość uświetnił śpiew chóru…
azim
Jednym z przygotowujących młodzież do bierzmowania był ks. Grzegorz Sonnek, wikary z parafii św. Mikołaja.
O sensie bierzmowania, warunkach, które kandydaci mieli do wypełnienia i samej uroczystości opowiada naszej gazecie.
– Kto przygotowywał młodzież do bierzmowania, jak ono wyglądało?
– Razem z ks. Łukaszem Szablickim podjęliśmy się przygotowania, ale również ks. proboszcz Piotr Adamów miał swoją grupę. Wszystkich kandydatów czyli 47 osób, które z naszej parafii chciały przystąpić do bierzmowania podzieliliśmy z początkiem roku szkolnego na 3 grupy i raz w miesiącu każdy z nas kapłanów spotykał się ze swoją grupą. Poza tym raz w tygodniu była dla nich także msza św. młodzieżowa. Nie było żadnych sztywnych i obowiązkowych zasad. Trochę luźniej potraktowaliśmy tym razem młodzież, zgodnie z zachętą ks. biskupa, by młodzieży bardziej zaufać. Niestety, można było zauważyć, że frekwencja była mniejsza. Przygotowanie do bierzmowania zmieniło się, chociaż jeszcze w tym roku młodzież była przygotowywana starym systemem. Dla przypomnienia, nowy system zakłada, że przygotowanie rozpoczyna się teraz w klasie pierwszej gimnazjum i trwa trzy lata. Na zakończenie nie robiliśmy żadnego egzaminu i tym samym nie było wkuwania pytań. Była rozmowa indywidualna dopuszczająca.
– Jaki jest cel przyjęcia bierzmowania, czy ono coś zmienia?
– Żeby młodego człowieka z jednej strony przytrzymać w Kościele, a z drugiej strony umocnić w wierze. Wielkim dobrodziejstwem jest rodzina, w rodzinie dziecko rozwija się, otrzymuje wiarę. Jeżeli dziecko nie widzi postawy wiary u rodziców, to ten sakrament potem zanika. Mając ok. 16 lat ludzie przyjmują bierzmowanie świadomie, dobrowolnie. Przez nałożenie rąk biskupa otrzymują Ducha Świętego, ale naczynie, czyli oni sami, musi być przygotowane. Mieliśmy pozytywne przykłady w ubiegłym roku, że ktoś był daleko od Kościoła i po bierzmowaniu zaangażował się. Bierzmowanie przypada też na trudny czas dojrzewania i buntu. W parafii Brzezie przyjmują bierzmowanie w klasie 1 szkoły ponadgimnazjalnej, może to byłby lepszy czas. Nastawienie naszej młodzieży od początku było pozytywne i nie mieliśmy żadnych problemów, sprzeciwów, narzekań. Młodzież jest bardzo tradycyjna tutaj. Jednak trochę osób się wykruszyło i ostatecznie nie przyjęło bierzmowania, może po prostu uznali, że jeszcze nie teraz.
– Zauważyłam nowy pomysł, że młodzież nie podchodzi do ołtarza, ale ustawia się wzdłuż ławek i biskup wychodzi do nich. To coś nowego?
– Tak, pomyśleliśmy z ks. Łukaszem, że kandydaci zrobili pierwszy krok, zgłosili się, wykonali trud przygotowania się do bierzmowania, a biskup jako pasterz wychodzi do nich i udziela. Na pewno jest też mniej zamieszania wtedy. Cała wspólnota też widzi wszystkich. Normalne i zalecane też jest, że tak jak u nas, diakon asystuje biskupowi przy bierzmowaniu. U nas akurat był diakon Janusz Sobiś.
Rozmawiała Aleksandra Zimoń-Wielocha