Taki procent mógłby pobudzać
Budżet obywatelski zwany też partycypacyjnym czyli 1% dochodów miasta w dyspozycji mieszkańców.
Gdyby decyzję o przeznaczeniu 1% budżetu Raciborza oddać w ręce mieszkańców, do dyspozycji trafiłaby kwota około 1,5 mln zł. Pomysł, który w życie wprowadzany jest np. w Sopocie czy Łodzi, trafia na podatny grunt w naszym mieście.
Obecnie o tym, na co przeznaczane są wpływy z podatków i inne dochody samorządu decydują radni miejscy. To reprezentanci różnych środowisk i rejonów miasta. Wybory weryfikują czy mieszkańcy są zadowoleni z ich dokonań. Ale nie wszyscy raciborzanie ruszają do urn by znaleźć swego przedstawiciela we władzach. Dla nich rozwiązaniem mógłby być tzw. budżet obywatelski, gdzie mieszkańcy sami decydują o tym na co wydać 1% dochodów samorządu. Takie rozwiązanie stosują już w Polsce, m.in. Sopot czy Łódź. Cel wydatku jest określany np. w formie plebiscytu albo referendum. Czy to rozwiązanie można wdrożyć w Raciborzu?
– W zasadzie już to mamy w mieście, w postaci Inicjatywy Lokalnej, gdzie pomagamy mieszkańcom w drobnych inwestycjach, tylko nakłady są mniejsze – zauważa Mirosław Lenk, prezydent Raciborza. Rozważa czy nie zwiększyć puli na inicjatywę, którą teraz w skali całego miasta sięga kilkudziesięciu tysięcy złotych rocznie. Włodarz podkreśla, że wiele zadań jest realizowanych wskutek zgłoszeń mieszkanców, których prezydent wysłuchuje na spotkaniach w terenie. Ostatni raz zorgranizował taki objazd w roku wyborów, w obecnym planuje kolejny. – Przy poziomie naszych dochodów 1 procent oznaczałby około 1,5 mln zł. Ale podział tych pieniędzy nie mógłby się przecież odbyć na zasadzie: każdej dzielnicy po równo, bo potrzeby są różnej wagi – zaznacza włodarz. Słyszał o modelu zastosowanym w Sopocie i wie, że ten nie do końca się tam sprawdził. Pomysł uważa jednak za ciekawy i wart sprawdzenia.
Dawid Wacławczyk, szef NaM-u, lider opozycji przypomina, że o budżecie partycypacyjnym stowarzyszenie mówi już od roku i ponowi temat na najbliższej sesji. Widzi w „procencie” możliwość aktywizowania mieszkańców i sposób by uwierzyli, że wiele w mieście zależy od nich samych. Roman Wałach z Oblicz chciałby dać raciborzanom możliwość współdecydowania o wydatkach budżetu, zastanawia go jednak jaki powinien być sposób wyboru zadań do realizacji. – Referendum nie byłoby złe – sądzi. Ta forma jego zdaniem włączałaby mieszkańców do życia publicznego.
Artur Wierzbicki, młody radny powiatowy z Platformy Obywatelskiej twierdzi, że mieszkańcy mają wpływ nie tylko na 1% ale na 100% budżetu miasta, poprzez radnych, których wybrali. – Obawiam się czy nie byłoby później tak jak z piosenką „Koko Euro Spoko” i niekoniecznie najlepszy projekt zyskałby dofinansowanie – uważa rajca. Prezydent Lenk zwraca jeszcze uwagę na słabą aktywność mieszkańców w projektach samorządu i przytacza przykład z pracą nad strategią miasta. – Zainteresowanie jest tu marne – podsumowuje.
Co mówi ulica? Spytaliśmy przechodniów co myślą o przekazaniu decyzji o podziale 1% budżetu miasta w ręce mieszkańców i na co chcieliby przeznaczyć te pieniądze.
Irenusz Mucha, raciborzanin od 20 lat
Chciałbym jako raciborzanin mieć prawo do decydowania o przeznaczeniu 1% budżetu. Na co wydałbym te pieniądze? W mieście jest ogólnie okej. Jedynie w centrum przydałby się parking wielopoziomowy. Są momenty, że plac Długosza nie wystarcza na wszystkie auta. Całe pieniądze z takiego 1% wydałbym na taki parking.
Basia, raciborzanka od urodzenia
Warto spróbować takiego rozwiązania. Wtedy dowiedzielibyśmy się czy to dobre czy złe. Zrobiłabym coś dla polepszenia miejscowych warunków rynku pracy. Ja muszę zarabiać za granicą, a wolałabym tutaj, na miejscu. Tymczasem mamy dużo banków i sklepów a za mało firm produkcyjnych.
Ilona z Lubomi
To jest dobry pomysł, oddolne inicjatywy się sprawdzają, wiem, że takie rozwiązania są już stosowane w Polsce. Pieniądze przeznaczyłabym na działania kulturalne, to sfera wymagająca nakładów. Byłoby to z pożytkiem dla młodzieży, która chętnie by tańczyła, śpiewała itd. Tak rozwijałyby się młode talenty.
Bożena Dąbrowska, raciborzanka
Dla mnie to cenne rozwiązanie. Miałabym większe prawo do decydowania o tym, co dotyczy mojego otoczenia. Mieszkańcy powinni zyskać takie prawo. Taką kwotę włożyłabym w rozwój ścieżek rowerowych. Wiem, że powstały rekreacyjne, ale chciałbym więcej takich tras w samym mieście przy drogach.
Zygfryd Kijas, raciborzanin od urodzenia
Przy tak dużej liczbie mieszkańców trudno byłoby określić cel, któremu miałoby to służyć. Im więcej decydentów, tym trudniej o decyzję. Ja bym nie wprowadzał takiego rozwiązania, niech budżet dzielą radni wybrani przez społeczeństwo. W pracy zawodowej miałem do czynienia z podobnymi przypadkami, lepiej jak jeden decyduje i odpowiada za to. Rozwiązanie trochę pod publikę.
Tomek Bieliński, raciborzanin
Tak powinno być, lepiej byśmy decydowali o tym co jest dla nas. Powinno się takie pieniądze wydać na to co kuleje. Ja jestem zwolennikiem większej liczby imprez sportowych dla mieszkańców, które włączałyby ich aktywnie w te projekty.
Stefan Polak, raciborzanin
Bardzo dobry, super pomysł. Aby można było go tylko zrealizować. Chętnie bym wziął udział w takim wyborze. Wyszłoby coś z inicjatywy mieszkańców, że myśmy to zrobili. Takie pieniądze przeznaczyłbym na zdrowie. Ta sfera potrzebuje wsparcia bo środki z budżetu państwa są niewystarczające. 1,5 mln zł konkretnie zasiliłoby tę działkę.
Władysław Rodak, raciborzanin
Eksperyment tego typu by się przydał. Nie zawsze gmina decyduje dobrze dla mieszkańców. Niekoniecznie budowa niektórych obiektów musi zyskać poparcie mieszkańców, choć chcą tego radni. A na to idą ogromne miliony. Zamiast tego można byłoby takie pieniądze przeznaczyć na osiedla wspólnot mieszkaniowych.
(ma.w)