Gminy nie chcą się składać na swoich pensjonariuszy
W Zakładzie Pielęgnacyjno-Opiekuńczym w Krzanowicach są 43 łóżka, czyli miejsca dla pacjentów. Osoby przebywające w zakładzie pochodzą z całego powiatu i są przyjmowane jeśli spełnią warunki określone przez NFZ (są w miarę samodzielne). W 2011 r. obłożenie łóżek wyniosło sto procent, a liczba oczekujących sięgała 40 osób.
KRZANOWICE. Podczas składania rocznego sprawozdania z działalności zakładu, jego dyrektor Bogusław Zagrodnik tłumaczył radnym Krzanowic sposoby finansowania swojej lecznicy. Urząd miejski partycypuje w utrzymaniu zakładu i radni pytali czy inne gminy pomagają w utrzymaniu pacjentów pochodzących z ich terenu. Dyrektor odpowiedział, że wystąpi z odpowiednim pismem, w którym poprosi o takowe wsparcie, gdyż obecnie żadnej pomocy zakład nie otrzymuje (nie wliczając książek przekazanych z raciborskiej biblioteki miejskiej po interwencji prezydenta Mirosława Lenka).
Zakład finansuje się dzięki kontraktom z NFZ i dotacjom z gminy Krzanowice. Od każdego pensjonariusza pobiera 70 proc. świadczeń emerytalnych lub rentowych. W odróżnieniu od domów pomocy społecznej, zakład nie pobiera od pacjentów lub ich rodzin dodatkowych opłat.
Według danych dyrektora średnia odpłatność pacjentów w 2011 r. wyniosła 743 zł. Przy koszcie utrzymania jednej osoby na poziomie 1,1 tys. zł. – Ma to się nijak do średniej emerytur jaką podaje GUS, i która ma wynosić 1,8 tys. zł – powiedział Bogusław Zagrodnik.
Przewodniczący rady Henryk Tumulka przypomniał, że prośby o partycypowanie w kosztach były już kiedyś wysłane do urzędu gminy i wójta Pietrowic Wielkich. Wszystkie odpowiedzi były jednak negatywne. Zmusić nikogo nie można.
(woj)