Poznanie, decyzja, ślub…
Maj jest miesiącem, w którym rzadko kiedy młodzi decydują się zawrzeć małżeństwo ze względu na różne przesądy.
Jak wykazuje Urząd Stanu Cywilnego w Raciborzu, w 2011 roku zawarto 158 małżeństw konkordatowych i 154 małżeństwa cywilne. Po raz pierwszy tak bardzo zbliżyła się liczba ślubów cywilnych do konkordatowych (czyli kościelnych ze skutkami cywilnymi). Można by powiedzieć: nie jest tak źle! Ludzie wciąż chcą się pobierać. Jednak czy są do tego przygotowani? Liczba rozwodów i ich przyczyny wskazują, że raczej niekoniecznie. Na czym polega i powinno polegać dobre przygotowanie do małżeństwa?
Zofia jest teologiem, wyszła za raciborzanina, ale ślub i przygotowanie do małżeństwa odbyli w diecezji bielsko-żywieckiej, skąd pochodzi. Pracuje w jednej z raciborskich szkół, od niecałego roku jest szczęśliwą mężatką. Oto co ona i jej mąż powiedzieli na temat szeroko pojętego przygotowania do małżeństwa.
– Jak wyglądało wasze przygotowanie do małżeństwa, bo wiadomo, że ono tak naprawdę zaczyna się od dzieciństwa, ale to bezpośrednie przygotowanie?
– Jako teolog zostałam potraktowana ulgowo i zostałam zwolniona z kursu czy obowiązkowych spotkań w poradni małżeńskiej. Ale pomyślałam i trochę się zbuntowałam: dlaczego mam być zwolniona, a tym bardziej, dlaczego ma być zwolniony mój narzeczony, który nie jest teologiem? Postanowiliśmy sami zapisać się na weekendowy kurs do Koniakowa, który prowadzili: kapłan i małżeństwo. Potem w Cieszynie poszliśmy do poradni życia rodzinnego, gdzie dowiedzieliśmy się o naturalnych metodach regulacji poczęć.
– Dlaczego twoim zdaniem Kościół „wymusza” na narzeczonych spotkania w poradni, naukę tych metod?
– Uważam, że nie wymusza, a proponuje. Skoro jednym z wymagań jest by nie stosować antykoncepcji, to jako propozycję daje przeszkolonych ludzi, którzy uczą stosowania metod opartych na naturze, fizjologi i rytmie płodności. Myślę, że to jest potrzebne, przydatne, żeby ludzie też nie mówili, że te metody to kalendarzyk, bo to nieprawda.
– Czy nie jest tak, że młodzi dzisiaj podchodzą do tego tak, by zaliczyć i mieć odfajkowane?
– Ludzie mają wiele rzeczy na głowie, są zajęci, zapracowani, a taki kurs przypomina im szkołę, egzaminy, naukę. Często też odczuwają niechęć, bo nie zgadzają się z nauczaniem Kościoła, są na bakier z wiarą, Bogiem…
– Czemu zatem biorą ślub kościelny?
– Przede wszystkim z tradycji, żeby uregulować swoje życie. Ale być może wiara się w nich jeszcze tli i nie chcą do końca Boga wykluczyć ze swojego życia.
– Gdzie się podziała czystość przedmałżeńska?
– Nadal istnieje. Wiele par, które znam praktykuje czystość przedmałżeńską, czyli nie podejmuje współżycia. Są to osoby na przykład z mojej szerokiej rodziny, koleżanki ze studiów. Pochodzę z tradycyjnej rodziny katolickiej, w której nadal żywe są pewne wartości, o tych wartościach też się rozmawia. Nie ma mowy też o mieszkaniu razem przed ślubem.
– Jak myślisz, dlaczego ludzie nie żyją dzisiaj w czystości?
– Nikt im nie powiedział, że warto, że powinni o to zawalczyć. Bo to jest wysiłek, ale warto go podjąć. Nie mówi się dzisiaj o czystości, nie mówi się o negatywnych skutkach współżycia przed ślubem dla późniejszego wspólnego życia.
– Czym się powinien charakteryzować dobry czas narzeczeństwa?
– Powinno służyć przede wszystkim dobremu poznaniu się. Nie powinno trwać za długo, ani za krótko. Nie spotykaliśmy się tylko w sytuacjach i miejscach szczególnych jak knajpa czy kino. Często bywaliśmy przed ślubem u naszych krewnych, znajomych, przyjaciół, wyjeżdżaliśmy w góry itp. Poznawaliśmy swoje otoczenie, w którym się wychowaliśmy.
– Jaka jest rola kapłana w tym przygotowaniu?
– Kapłan przygotowuje nas od strony Kościoła, liturgii, sakramentu, a także tłumaczy biblijne podstawy małżeństwa. Pamiętam, że ksiądz mówił na naszym kursie o sferze seksualnej, o różnicach między mężczyzną i kobietą. Było to podane kompleksowo i jesteśmy z tego zadowoleni. Przygotowanie jest potrzebne, na przekór temu, co lansują media. Do prawie każdego sakramentu człowiek się jakoś przygotowuje, a tutaj sam go udziela drugiej, ukochanej osobie, więc tym bardziej powinien być świadomy co robi!
– Gdybyś na koniec mogła powiedzieć, na co powinno się zwracać uwagę, zanim stanie się z wybraną osobą przed ołtarzem?
– Właściwie jedynym takim wyznacznikiem i warunkiem jest wspólny system wartości. W tym się wszystko zawiera. Także chęć prowadzenia wspólnego życia (jaki sens ma małżeństwo kiedy ktoś jest wciąż na kontraktach w Japonii). Ważne są zainteresowania, ale one też się zmieniają. I ogromnie istotna jest naszym zdaniem odpowiedzialność za drugiego człowieka. Ja szukałam człowieka mądrego i dobrego i znalazłam.
Rozmawiała A. Zimoń-Wielocha