Tu nie ma krwiożerczych bestii
Skoro uczniowie garną się do zawodówki to czy jej zamykanie ma sens? ZNP zadaje to pytanie staroście.
Po wizycie radnych w kuźni murarzy i kucharek wcale nie jest już pewne, że ZSZ połączy się z Budowlanką.
Kiedy przed ponad 12 laty powstał powiat raciborski, jego ówczesne władze przygotowały plan zmian w sieci szkół ponadgimnazjalnych. Czyniły to w obawie przed skutkami niżu demograficznego: malejącej liczby dzieci, przyszłych uczniów tych placówek. Szkołą naznaczoną piętnem likwidacji stał się wówczas Zespół Szkół Zawodowych – umieszczony w starym, kosztownym w utrzymaniu budynku i pozbawiony sali gimnastycznej. O jego połączeniu z Budowlanką w starostwie mówiło się coraz głośniej. Władze zaczęły już nawet wirtualnie lokować przy Wileńskiej powiatowy internat dla przyjezdnych uczniów swych szkół. Pedagodzy zawodówki podnieśli rwetes, słali do starosty pisma, wypowiadali się zbiorowo w mediach i szukali pomocy u radnych. 12 lipca wzięli udział w posiedzeniu komisji oświaty, które jej szef Adrian Plura zwołał w siedzibie zawodówki.
Gdy gospodarze oprowadzili członków komisji po obiekcie, ci usłyszeli o spektakularnym sukcesie placówki, która zdobyła w ekologicznym konkursie grant wartości 10 tys. zł i wysłuchali żalu o zaniedbania powiatu w wyposażaniu placówki w nowoczesne pomoce dydaktyczne. – Gdyby nasze pracownie były ładniejsze, chętnych do nauki by przybyło – mówiono gościom. Po powrocie z obchodu radni ze starostą musieli stawić czoła pytaniom z sali, którą wypełnili pedagodzy. Pierwsze zadała Teresa Ćwik, przewodnicząca miejscowego koła Związku Nauczycielstwa Polskiego. – Czy zawodówkę z budowlanką trzeba łączyć, skoro nabór do obu szkół jest dobry? – spytała bazując na danych, wedle których od września ZSZ będzie miał 600 uczniów. Przewodniczący Plura przyznał, że nabór jest nawet lepszy od spodziewanego i władze powiatu chcą promować szkolnictwo zawodowe. – Impulsem do łączenia placówek jest niż demograficzny. Możemy nic nie robić, dotrwamy do końca kadencji ale nasi następcy zarzucą nam, że zaspaliśmy w tej sprawie – oznajmił szefowej związków. Plura opowiedział o „tragedii z nauczycielami jaka jest w gminie Kuźnia Raciborska, gdzie władze czekały aż dojdą do ściany i musiały za jednym razem zlikwidować 9 szkół”. – Odpowiedzialny samorząd tak nie postępuje – dodał. Gdy Teresa Ćwik nazwała te wyjaśnienia „rozmydlaniem tematu” radni przytoczyli prognozy demograficzne. Według nich w ciągu kilku lat liczba uczniów w szkołach Raciborszczyzny spadnie o kilkaset osób czyli populację pełnej, jednej szkoły.
Radny Plura, starosta Hajduk i członek zarządu Olender przekonywali kadrę ZSZ, że w planie łączenia szkół chodzi o zachowanie jak największej liczby miejsc pracy, bo „duży może więcej”. – Będzie mniej problemów z naborem uczniów, bo placówki nie będą już o nich rywalizować tylko połączą siły – opowiadali podkreślając, że w starostwie nie ma „krwiożerczych bestii, które chcą zwalniać”.
Teresa Ćwik chciała wiedzieć czy decyzja o łączeniu już zapadła. Włodarz stwierdził, że bez uchwały rady nie ma żadnej decyzji w sprawie zawodówki. Zaznaczył, że samorząd pochyli się jeszcze nad koncepcją łączenia i niekoniecznie będzie ono dotyczyć budowlanki. – Może kryterium powinno być to, co młodzież wybiera w naborze jako szkołę drugiego wyboru? – zastanawiał się głośno Adam Hajduk. Za „mało prawdopodobne” uznał, że sprawa rozstrzygnie się na powakacyjnej sesji w sierpniu. W kuluarach samorządowcy rozmawiali o koncepcji połączenia ZSZ z Zespołem Szkół Ekonomicznych, padła nawet nazwa „Zespół Szkół Ekonomiczno-Usługowych”. Zdaniem władz obie szkoły cieszą się zainteresowaniem głównie ze strony dziewcząt, a uczone tam zawody są bliższe niż kierunki budowlane.
Dementi starosty
– Czy ze strony starostwa wyszła sugestia wobec dyrektorów aby zwalniali jednych nauczycieli aby inni mogli zachować dodatki ponad swój goły etat? – szefowa ZNP spytała starostę o plotkę jaka krąży w środowisku. – Dementuję stanowczo, takiej polityki nie prowadzimy – oznajmił Adam Hajduk. Poparli go radni Plura i Olender twierdząc, że to finansowo nieopłacalne i technicznie nieznane – bo zwalnianym należą się odprawy – przynajmniej członkom zarządu powiatu.
(ma.w)