Sołtys marzy o nocy nad stawem
Kornice mają lipcowy festyn zamiast dożynek.
– Takich lokalnych liderów jak tutejsza sołtys warto naśladować w tych czasach gdy ludziom nie chce się chcieć – uważa proboszcz Rangosz chwaląc imprezę, która odbyła się 22 lipca przy świetlicy.
Festyn Rodzinny odbywa się w Kornicach corocznie, zawsze w lipcu. – Występy artystyczne układam stosownie do budżetu, ale zależy mi aby program był atrakcyjny – mówi organizatorka Elżbieta Hermet. Pełni funkcję sołtysa Kornic już trzecią kadencję. Stara się by wieś miała swoje własne imprezy jak Dzień Dziecka czy Biesiadę Karnawałową. – Marzy mi się by w przyszłym roku zorganizować u nas noc świętojańską, na miejscowych stawach – zdradza pani sołtys.
Biesiadną atmosferę imprezy zapewniły m.in. występy wokalistki Beaty Piwowarczyk, śpiewającej także niemieckie szlagry. W namiocie festynowym większość miejsc była zajęta, zjawiło się dużo przyjezdnych. – Tylko jakaś 1/4 wszystkich to miejscowi. Do nas zjeżdża się cała gmina i np. Gamów, bo blisko – wyjaśnia Hermet. Zabawa trwa od godz. 14.00 do 1.00 w nocy. Z atrakcji kulinarnych warto skosztować tu bigosu i grochówki, które są autorstwa sołtysowej. Do sprzedaży przygotowano ich po 50 litrów, rzadko coś zostaje. – Dużo się tu angażuję ale już taka jestem. Dobrze, że jeszcze stała grupa mieszkańców się włącza. Sekretarz gminy Adam Wajda śmieje się, że jak bardzo bym nie była zapracowana i zajęta to pozostaję zawsze taka pogodna – podsumowuje organizatorka.
Wójt Andrzej Wawrzynek, który wpadł na festyn uważa, że odbywa się on w dobrym terminie, gdy na ziemi raciborskiej brakuje takich imprez. – Ta wieś nie organizuje dożynek ale ma swój tradycyjny festyn letni. Lokalnie to bardzo wartościowe przedsięwzięcie – podkreśla. Zgadza się z nim proboszcz tutejszej parafii Damian Rangosz, dodając, że należy doceniać tych, co potrafią wymyślić coś co integruje społeczność.
(ma.w)