Faceci w bieli z cepem w dłoni
Sołtys i zakonnik pojechali bryczką doktorówką. Sto lat temu tym pojazdem poruszał się lekarz.
W Ligocie Książęcej, mimo że wioska jest mała, potrafią się zorganizować i efektownie świętować po żniwach. Całością dowodzi Helena Ficoń.
Pani Helena nie jest tu sołtysem, ani nigdy nim nie była, ale to ona dba o to, aby korowód miał swój porządek i właściwie się prezentował. Starostami w tym roku zostali Regina Szczuka i Józef Tumulka. Ona gospodarzy na 5 ha, on ma o ponad 15 ha ziemi więcej. – Żniwa zaliczę do przeciętnych, było bardzo sucho i mniej plonu udało się zebrać – stwierdził rolnik uprawiający zboża, rzepak i kartofle. Jego partnerka lepiej wspominała letnie zbiory. – Urodzaj w zbożu – podkreślała. Jeden z większych tutejszych gospodarzy Krystian Kitel, który żyje z uprawy zbóż i roślin, powiedział nam, że w żniwach „trzeba zawsze przyjąć to co z góry dają”.
Sołtys Norbert Serzysko ocenia, że sprzyjająca pogoda pozwoliła tutejszym gospodarzom cieszyć się dobrymi zbiorami. – To mała ale zgrana miejscowość. 148 mieszkańców prężnie działających i mobilizujących się jak trzeba – oznajmił. Jemu i sąsiadom marzy się remont drogi prowadzącej przez wieś. Aktualnie szosa zyskuje barierki. – Może w 2014 roku doczekamy się nowego asfaltu – liczy gospodarz. W niedzielę 16 września miejscowi bawili się do późnego wieczora z kabaretem „To nie my” i zespołem z Zawady Książecej.
maw