Ratowanie ludzkiego życia – tylko dla pasjonatów, którzy pracę tę kochają
Odgłos nadjeżdżającej karetki – z jednej strony przywołuje świadomość, że ktoś czeka na pomoc, z drugiej ulgę, że pomoc ta nadchodzi. Dla ludzi w pędzącym na sygnale ambulansie, to kolejne wyzwanie, za którym kryje się trudne zadanie ratowania ludzkiego zdrowia i życia.
Dawniej w pogotowiu dorabiano do pensji. Dziś w ratownictwie medycznym zatrudnieni są ludzie z prawdziwego zdarzenia, tacy, którzy tę pracę kochają.
– Pogotowie i izba przyjęć stanowi pierwszy front, który zaopatruje ludzi w stanie zagrożenia życia i zdrowia. Jesteśmy taką forpocztą udzielającą pierwszej pomocy – mówi kierownik raciborskiej Izby Przyjęć i Pogotowia Ratunkowego lek. med. Piotr Sokołowski.
Praca ta jest bardzo ciężka, niespokojna, w ciągłym stresie, wymagająca wielu wyrzeczeń. To nieprawda, że jak dyżur jest spokojny, to zespół ratownictwa medycznego i pracownicy izby przyjęć mogą odpoczywać. W wolnym czasie personel szkoli się, sprawdza sprzęt, leki i uzupełnia dokumentację medyczną.
Raciborzanie mogą czuć się bezpiecznie
Pogotowie medyczne i izba przyjęć tworzą jedną całość. Łącznie pracuje tam ok. 120 osób, które obsługują nie tylko Raciborszczyznę, albowiem pacjenci przyjeżdżają z innych powiatów: rydułtowskiego, wodzisławskiego, rybnickiego, a nawet z woj. opolskiego.
Istnieje ścisła specjalizacja pracowników pogotowia. W ambulatorium chirurgiczno-urazowym i izbie przyjęć dyżurują po dwie osoby personelu: pielęgniarki, ratownicy medyczni i sanitariusze. Poza tym pomocy udzielają lekarze, w ambulatorium chirurgiczno-urazowym zwykle chirurg lub ortopeda. Pacjenci z urazami są wstępnie badani i podejmowane są decyzje o ewentualnym przyjęciu do szpitala. Funkcjonuje też część internistyczno-neurologiczno-pediatryczna, w której znajdują się gabinety badań i sala obserwacyjna. W stanach bezpośredniego zagrożenia zdrowia i życia uruchamiana jest tzw. sala SOR, w której jest specjalny sprzęt potrzebny przy reanimacji.
Profesjonalni, bo dobrze wykwalifikowani
W zespole ratownictwa medycznego zatrudnieni są tzw. lekarze systemu, którzy spełniają odpowiednie wymogi, wynikające z ustawy o ratownictwie medycznym. – Zatrudniamy wysokiej klasy specjalistów głównie spoza Raciborza, m.in. z Katowic, Żor, Zabrza, Bytomia, Głubczyc i Rybnika. To jedni z najlepszych lekarzy ratownictwa medycznego w województwie śląskim, którzy dojeżdżają na dyżury – zapewnia doktor Piotr Sokołowski.
Prawie wszystkie pielęgniarki w zespołach ratownictwa medycznego i w izbie przyjęć, podobnie jak i dyspozytorki mają ukończony 3-miesięczny kurs z zakresu medycyny ratunkowej.
Novum w skali kraju jest też w przeważającej większości żeński skład grupy ratowników medycznych. – Na rozmowach kwalifikacyjnych okazywało się, że kobiety są bystrzejsze, bardziej logiczne w działaniu i łatwiej radzą sobie w sytuacjach stresowych – twierdzi kierownik Piotr Sokołowski.
Wyjeżdżające do pacjentów zespoły ratownicze są dwuosobowe, a zespoły specjalistyczne – łącznie z lekarzem – trzyosobowe. Personel ten jest równie wysoko wykwalifikowany, jak pozostali pracownicy. Ratowniczki, jak i ratownicy medyczni mają licencjaty, a nierzadko są magistrami zdrowia publicznego lub pielęgniarstwa.
Elitą wśród pracowników nazywa kierownik swych sześć dyspozytorek, które odpowiadają za przyjęcie wezwania. W natłoku informacji muszą odpowiednio zareagować, przyjąć zgłoszenie, a potem wysłać odpowiedni zespół ratownictwa medycznego. Ludzi irytuje to, że zadają tyle pytań, ale na ich podstawie muszą podjąć decyzję, aby pomoc nadeszła na czas.
– Zgłoszeń jest kilkadziesiąt dziennie. Podejmuję decyzję gdzie wysłać karetkę, ewentualnie czy odesłać pacjenta do lekarza rodzinnego. Ludzie źle reagują, gdy odmawiam wyjazdu. Dysponujemy dwiema karetkami na terenie Raciborza, w tym jedną z lekarzem, dlatego musimy nimi tak zarządzać, aby były dyspozycyjne w sytuacji, na przykład wypadku – tłumaczy dyspozytorka pogotowia Bogumiła Kubek.
Odpowiednie kwalifikacje do pracy w izbie przyjęć posiadają też sanitariusze, na pięciu czterech z nich jest już ratownikami medycznymi. Raciborskie pogotowie posiada też instruktorów, którzy szkolą z zakresu pierwszej pomocy przedmedycznej.
Wspólna walka o życie
Dodatkowym powodem do dumy były XI Otwarte Mistrzostwa Polski w Ratownictwie Medycznym. To druga tego typu impreza w Raciborzu. Pierwsza, jako jedna z pięciu o charakterze regionalnym, odbyła się dwa lata temu i wyłoniła najlepsze zespoły ze Śląska, które awansowały do mistrzostw Polski. Tegoroczne wydarzenie było prestiżowe dla Raciborza, dotychczas bowiem żadnej imprezy o randze mistrzostw Polski nie organizowało miasto powiatowe.
– Zawody przygotowaliśmy kosztem ogromnego wysiłku i poświęcenia prywatnego czasu. W Raciborzu przebywało 500 osób z uczestnikami, gośćmi, obsługą i innymi służbami. Nie funkcjonowalibyśmy tak dobrze, gdyby nie super dobra współpraca z policją, strażą miejską i strażą pożarną – przyznaje organizator Piotr Sokołowski.
Instruktorzy raciborskiego pogotowia już wcześniej przeszkolili bezpłatnie w zakresie pierwszej pomocy przedmedycznej wszystkich policjantów z drogówki i prewencji oraz strażników miejskich. Natomiast ze strażą pożarną odbywają się co pewien czas wspólne ćwiczenia.
Wyjeżdżają tylko do zagrożonego zdrowia i życia
Problemem dziś są karetki. Te nie najnowsze fiaty w najbliższym czasie mają zostać jednak zastąpione dwoma nowymi samochodami, z których pierwszy powinien trafić do pogotowia jeszcze w tym roku.
– Obecnie mamy cztery zespoły systemowe, a więc dwie karetki ratownicze typu podstawowego, z których jedna stacjonuje w Raciborzu, a druga w Kuźni Raciborskiej. Mamy też w mieście i w Krzyżanowicach po jednym zespole specjalistycznym z lekarzem. W sumie cztery karetki obsługują 120 tys. mieszkańców – przyznaje kierownik Piotr Sokołowski. Poza tym w swoich strukturach pogotowie ma dwa transporty medyczne do przewozu pacjentów w pozycji siedzącej i leżącej.
Zespoły ratownictwa medycznego jeżdżą do zdarzeń, które w krótkim czasie mogą skutkować bezpośrednim zagrożeniem dla zdrowia i życia. – Rozumiemy, że pacjentom trudno to ocenić, dlatego będą uważać, że każdy stan łącznie ze stanem podgorączkowym może stanowić zagrożenie dla zdrowia lub życia. Oczekujemy jednak więcej życzliwości podczas rozmowy z pracownikiem pogotowia lub izby przyjęć. Gdybyśmy jeździli do wszystkich wezwań, które pacjenci zgłaszają, to w pewnym momencie do nieprzytomnego czy wypadku nie miałby kto pojechać – tłumaczy kierownik pogotowia.
Przypomina też, że w sytuacji gdy pacjent wymaga pomocy i interwencji, personel izby czy dyspozytorzy poinstruują co należy robić. Poza tym, że przy ul. Ocickiej działa nocna wyjazdowa pomoc lekarska, a także poradnie lekarza rodzinnego, które wspólnie sprawują całodobową opiekę nad pacjentem.
Ewa Osiecka
Lek. med. Piotr Sokołowski – urodził się w Gorzowie Wielkopolskim, mieszkał w Poznaniu, gdzie ukończył Akademię Medyczną. W 1999 r. przeprowadził się do Rybnika. Przez 8 lat pracował na oddziale wewnętrznym I w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym nr 3. Tam uzyskał specjalizację I i II stopnia z zakresu chorób wewnętrznych. Od 2007 r. jest kierownikiem Izby Przyjęć i Pogotowia Ratunkowego w Raciborzu. Kończy specjalizację z medycyny ratunkowej. Dodatkowo ukończył studia podyplomowe z zakresu zarządzania w ochronie zdrowia na Akademii Ekonomicznej w Katowicach. Ma 10-letnią córkę Agatę, która zarażona bakcylem ratownictwa medycznego bierze udział we wszystkich zawodach jako pozorantka.