Tylko bez nazwisk
Tylko bez nazwisk.
Cmentarny śmietnik
Zbliża się rewolucja śmieciowa, oblicza się stawkę nowego podatku i gdzieś w ferworze pracy umknął urzędnikom temat odpadów z nekropolii. Stare znicze, wieńce i wiązanki zapełniają kontenery na cmentarzach. Czy rewolucja obejmie i te punkty? Wszak nowe zasady liczenia opłat za wywóz śmieci są oparte na pogłownym, a jak zastosować tę metodę wobec zbiorowiska mogił? Przecież zmarli już nie śmiecą. Pytają o to księża na spotkaniach prezydenta z mieszkańcami. I jednoznacznej odpowiedzi jeszcze nie dostali. Cóż, potrzebna jest chwila refleksji nad grobem.
Biedak jest rozrzutny
Z Katowic nadeszła hiobowa wieść o likwidacji połowy szosy na ulicy Bosackiej. Zniknie lewy pas do wyprzedzania, będą zwężenia i znaków więcej niż w rowerowym miasteczku. Nic to, przyzwyczailiśmy się do rozwiązań ze stolicy Śląska, które nijak mają się do wyobrażeń kierowców. Boli jednak termin wprowadzenia zmian. Wejdą w życie w przeddzień mikołajek. 6 grudnia zacznie się powolna jazda Bosacką. Wszystkie znaki na drodze – pasy, strzałki i linie będą wymalowane jak ta lala. Spadnie śnieg i większość zmyje. Wiosną drogowcy wrócą do roboty, a za ich obecność zapłacą podatnicy. Tylko dlaczego podwójnie?
Nietrafione porównania
Mieszkaniec Sudołu spytał prezydenta, dlaczego porównuje Racibórz do Wodzisławia i Rybnika, a nie przyjrzy się sąsiadom spod miasta, czyli Pietrowicom Wielkim. Tam drogi polne są wyasfaltowane, a za wywóz śmieci płaci się mniej niż w stolicy powiatu. Kanalizację też wymyślili tak, by mieszkaniec nie przeklinał stawek opłat za ścieki. Strefa ulg gospodarczych hula kolejny rok, a szosa wojewódzka prowadząca do gminy jest równa jak stół. Do tego w ofercie tańsze o połowę działki budowlane i już wiadomo, gdzie mogą uciec co zamożniejsi raciborzanie. Razem z podatkami.
Chce być eksponatem
Radny piastujący wysokie stanowisko w samorządzie odciął się od głosowania nad okraszeniem raciborskiego muzeum mianem instytucji zasłużonej dla miasta. Ponieważ był jedynym spośród miejskich rajców, który zachował dystans do pomysłu, usłyszał ostrzeżenie: nie wpuszczą cię już tam na żadną uroczystość. – Niech mnie wsadzą... do gabloty – skomentował groźbę antymuzealny rodzynek.