Piórem naczelnego
W ciągu tygodnia wiele zmieniło się w śląskiej rzeczywistości. Marszałek Adam Matusiewicz nie mógł przypuszczać, że tak dynamicznie potoczą się jego losy gdy zasiadał w nowoczesnej lokomotywie w czapce motorniczego, z zadowoleniem unosząc dwa kciuki w górę.
Po paru dniach przestał być najważniejszą osobą w województwie. Był dla Raciborza ważną postacią. Tak często jak tu bywał nie przyjeżdżał żaden z poprzedników. Wspierał Mirosława Lenka w jego kampanii wyborczej, chętnie pokazywał się ostatnio na Zamku Piastowskim. Choć przypisuje się mu wiele porażek (Stadion Śląski, Koleje Śląskie) to u nas będzie kojarzony pozytywnie. Inwestycje jakie mamy z województwem na stałe wpiszą się w krajobraz Raciborszczyzny. Mam na myśli te, które wkrótce ruszą – halę lekkoatletyczną przy szkole sportowej i mającą charakter obwodnicy drogę Racibórz – Pszczyna. – To człowiek honoru – powiedział o nim prezydent Raciborza na wieść o dymisji. Wydaje się, że Racibórz stracił w Katowicach swego sympatyka. I oby za nim nie zatęsknił.
Pierwszy raz odkąd obserwuję raciborski samorząd spotkałem się z sytuacją by opozycja oddała bez walki prace nad budżetem miasta. Niezależnie od składu – jakościowego i liczebnego – dochodziło do dyskusji nad propozycją planu wydatków miasta na przyszły rok. Niestety, na pierwsze posiedzenie nie przyszedł nikt z opozycyjnego klubu radnych, na drugie zjawił się jeden radny, w dodatku niezależny, który coraz bardziej odżegnuje się od polityki. Czy faktycznie postawa pasywna jest lepsza od zaangażowanej przekonamy się dopiero w wyborach za dwa lata.