Będą kombinować z liczbą zamieszkałych
Skoro nastąpi rewolucja śmieciowa to może zbudujemy spalarnię? – dociekali mieszkańcy Ostroga
Spotkanie z prezydentem na Ostrogu odnotowało najniższą frekwencją z dotychczasowych. – Stwarzacie furtkę do kombinatorstwa – zarzucono tam władzom.
Do Gimnazjum nr 5, na szkolny korytarz, przyszło dla Mirosława Lenka osiemnaście osób, w tym dwoje radnych Teresa Frencel i Robert Myśliwy. Włodarz mówił tu m.in. o nowym systemie gospodarki odpadami określając go jako „średni, niesprawiedliwy ale obowiązkowy”.
Pierwsze pytanie z sali dotyczyło weryfikacji liczby mieszkańców, którzy będą obciążeni opłatą śmieciową w wysokości 9 zł. – Wysłałem żonę do urzędu żeby spytała o rewolucję śmieciową. Mam dzieci w Niemczech, nie chcę za nie płacić tutaj. Kazali mi je wymeldować – oznajmił mieszkaniec Ostroga i zdziwił się tym co powiedział mu na to prezydent Lenk – Nie trzeba tego robić jeśli chodzi o śmieci, wystarczy deklaracja ile osób u pana mieszka. Liczymy tu na uczciwość raciborzan – odparł włodarz, chwaląc jednocześnie swe urzędniczki za fachową poradę w sprawie realizacji obowiązku meldunkowego.
Opieranie się na deklarowanych liczbach zamieszkałych nie każdemu się podoba. – Stwarzacie system do kombinatorstwa. Wyjdzie, że zamiast 56 tys. mieszkańców Racibórz ma ich 30 tys. – zarzucił urzędnikom jeden z uczestników. Jego opinię zdaje się potwierdzać każde z wystąpień mieszkańców w trakcie prezydenckich wizyt. Narzekają, że teraz starcza im jeden kubeł, niezależnie czy korzysta z niego jedna czy siedem osób. Wskutek rewolucji śmieciowej przyjdzie im płacić kilkukrotnie wyższe rachunki. – A jakie będą kary za oszukiwanie? – dopytywano. Goście z magistratu nie odpowiedzieli na Ostrogu ale zapewniali, że kontrole zastosują. Z wcześniejszych ich wypowiedzi wynika, że pierwsze weryfikacje wysokości należności za śmieci będą miały charakter pouczający, później prezydent będzie już surowy w wymierzaniu opłat.
Na Ostrogu zainteresowano się dlaczego urząd nie decyduje się na budowę spalarni śmieci, żeby na nich zarabiać. Gość z magistratu przyznał, że to ciekawe źródło dochodu gminy ale brak jest społecznego przyzwolenia na taką inwestycję. – A gdzie ją zlokalizować, bo wszędzie protestują i za co ją budować, przecież to ogromne koszty? – spytał Mirosław Lenk. Prędzej miasto postawi na budowę własnej linii sortowniczej do śmieci.
maw