Nikt nie śmieci a składowisko pełne odpadów
Co mam do kubła wrzucić kiedy nie mam śmieci? Rewolucja śmieciowa to drenaż kieszeni podatnika – to opinia jednego z raciborzan, mieszkańca centrum.
– Za 2 kubły śmieci płacę 24 zł miesięcznie. Po zmianach, za 7 osób w domu zapłacę tyle za miesiąc co dziś kwartalnie – z takimi narzekaniami zetknął się prezydent Lenk na spotkaniu z mieszkańcami centrum.
Odbyło się ono w auli Gimnazjum nr 5, gdzie zgromadziło się około 30 osób. Rozmawiano m.in. na temat planowanych zmian w opłatach za wywóz śmieci czyli tzw. rewolucji śmieciowej. Od lipca każdy raciborzanin zostanie obciążony opłatą śmieciową w wysokości 9 zł (taką stawkę ma uchwalić rada miasta). Włodarz słysząc te narzekania odparł, że mieszkaniec ten dotąd mocno zyskiwał, bo powinien zamawiać więcej kubłów i płacić wyższą kwotę. Tak nakazują mu przepisy miejskie, w myśl których dla siedmiosobowej rodziny przeznaczono większą liczbę kubłów.
– Skąd mam tyle śmieci nabrać? Wystarczają mi dwa kubły. Wrzucam do nich żużel, bo resztę odpadów segreguję – dziwił się uczestnik spotkania. Lenk – podobnie jak na poprzednich spotkaniach – przytoczył przykład z własnego podwórka. – Mieszkam tylko z żoną, a mam tyle samo kubłów co pan. Nie powie mi pan, że nie produkuje wcale śmieci? Czy to oznacza, że pan nic nie je? – dopytywał prezydent. Adresat jego ciekawości skwitował tylko: nowy system jest drenażem kieszeni podatnika.
Zirytowało to wiceprezydenta. – Wszyscy na dzielnicach mówią, że nie mają śmieci a na składowisku mamy 18,5 tysiąca ton śmieci rocznie – zauważył zastępca prezydenta Wojciech Krzyżek. Wyliczył głośno, że skoro na sali jest tyle osób, które nie produkują odpadów, to pewnie on sam robi to za nich wszystkich.
maw