Radni ciągają się po sądach
Nędza. Stali czytelnicy oswoili się już z barwną sytuacją w samorządzie w Nędzy. Opozycyjny radny Julian Skwierczyński skutecznie wyprowadza z równowagi część rady i urzędników. Ci, nie chcąc pozostawać mu dłużnymi, chwytają się różnych sposobów odwetu. Doszło do tego, że radny Skwierczyński był już wzywany do prokuratury. Przewodniczący rady gminy Gerard Przybyła zarzucał radnemu m.in. kłamstwo. Postępowanie umorzono. Obecnie trwa dochodzenie policji, która ma wyjaśnić czy to radny Skwierczyński nie został podczas sesji pomówiony przez przewodniczącego Przybyłę.
27 marca na obradach samorządu, zgodnie z pierwotną wersją protokołu z tego posiedzenia, Gerard Przybyła miał powiedzieć o radnym Skwierczyńskim, że ten posiada prawomocny wyrok. Gdy policjanci z komisariatu w Kuźni Raciborskiej zaczęli drążyć temat okazało się, że zapis w protokole miał być wynikiem błędu protokolantki. Ta musiała się w oficjalnym piśmie ze sprawy wytłumaczyć. Zeznania reszty świadków (czyt. radnych) najprawdopodobniej również będą na korzyść przewodniczącego. Co ciekawe mnie, jako słuchacza na sesji, również wezwano na przesłuchanie.
Należy wyjaśnić, że wszyscy radni zatwierdzają protokoły z sesji i mogą do nich wnosić swoje uwagi (aby ich słowa były dokładnie opisane). Po tych wszystkich perypetiach z Temidą, szef rady gminy zarządził jednak, że protokoły będą od tej pory znacznie skromniejsze. Nie znajdziemy w nich stanowisk radnych w dyskusjach nad uchwałami, na próżno szukać tematów interpelacji czy wniosków. Zamiast tego znajdziemy ogólne „dyskusja”.
Podczas ostatniej, listopadowej sesji radny Skwierczyński po raz kolejny prosił o zanotowanie w protokole, że odbiera mu się głos. Ponadto chciał wnieść poprawki do poprzedniego protokołu. Przewodniczący Przybyła odmówił, twierdząc, że to on decyduje co się w protokole ma znaleźć. – Jak się panu nie podoba to może pan spróbować zmienić przewodniczącego – zaproponował. Szybko się okazało, że dostęp do zawartości protokołu nie jest zupełnie zablokowany. Na prośbę wójt Anny Iskały, na tej samej sesji, w rejestrze odnotowano ostre słowa Juliana Skwierczyńskiego pod jej adresem.
Protokół, jak się okazało, łatwo można zmienić, nawet gdy jest zatwierdzony przez wszystkich radnych. Ważniejszym od ręcznego zapisu sesji jest bowiem nagranie. Niestety, nie zawsze urzędowa aparatura rejestrująca dźwięk jest sprawna. Pomijając fakt, że samo jej uruchomienie to nie lada wyzwanie, dochodzą jeszcze awarie prądu. To wszystko powoduje, że może się okazać iż protokół jest jedynym dowodem tego co się działo podczas obrad. O zasadności decyzji przewodniczącego niech więc każdy sam wyrobi sobie zdanie.
Pozostaje jednak jeszcze jedna opcja, którą wykorzystali również policjanci przy ostatnim dochodzeniu. Nagranie, którego dokonuje dziennikarz.
O zapis głosu z różnych sesji już wczesnej prosiło mnie kilku różnych radnych. Po co im to, czy w urzędzie takiego nie ma? – nie dociekałem. Ale nagrania udostępniam wszystkim. Jeśli mają posłużyć w dochodzeniu prawdy to dlaczego nie? Co się jednak stanie drodzy radni kiedy na sesji nie będzie dziennikarza?
Marcin Wojnarowski