Ranne budzenie
Felieton Ryszarda Frączka Radnego Miejskiego (KOR – OBLICZA).
Codziennie niskie ceny
Nie lubię jeździć pociągami. Tym bardziej po ostatniej kampanii reklamowej, w której rozsławiono Racibórz na całą Polskę. Pociągi widmo i kilkugodzinne oczekiwania na raciborskim dworcu poruszyły opinię w całym kraju. W końcu wymieniono wojewodę i posprzątano bałagan. Zawsze znajdzie się coś oryginalnego w naszym mieście. Po gołębiach i psach padło na „kolej”.
Tak się zdarzyło, że dzień przed Sylwestrem przyszło mi wracać pociągiem do Raciborza. Kupiłem sprawnie bilet na pociąg bezpośredni do Raciborza. Wsiadłem w czeskie wagony, które miały mnie zawieźć planowo do mego miasta, dawnej potęgi kolejnictwa, gdzie w Kolzamie ( Raciborskich Zakładach Maszyn i Sprzętu Drogowego), wytwarzano znane na cały kraj szynobusy. Dzisiaj Kolzam zmazano z mapy świata, a schedę po nas przejęli Czesi. Nam pozostały wspomnienia. Wspomnienia także i te o raciborskiej stacji, na której przystawały pociągi do Wiednia i Bratysławy.
W pociągu dowiedziałem się, że pociąg jednak nie jedzie do Raciborza, a pasażerów czeka blisko półtoragodzinny postój w Rybniku.
No i zaczęło się, oberwało się rządowi, marszałkowi, prezydentom Rybnika i Raciborza – Bogu winnym całej sytuacji.
Panie, odezwał się mężczyzna pod krawatem, wszędzie nas oszukują i okłamują, a ja niedawno kupiłem w markecie w promocji płyn do spryskiwaczy, nie zauważyłem, że to letni. Teraz auto stoi u mechanika, a ja deptam na peronie. Tak, codziennie niskie ceny, współczuła kobieta z dwoma siatkami.
Ludzie nerwowi, każdy zabiegany. Zagłodzą nas wszystkich tak jak psy w schronisku – narzekała starsza Pani. Ale prezydent mówił… próbował odezwać się mężczyzna z ręką w gipsie. Nie skończył, starsza pani skomentowała: prezydent zawsze mówi i na tym się kończy. Ciągle wszystko idzie do góry, jedzenie, media. Jak żyć ? A u nas w spółdzielni taniej płacę za windę o złotówkę – cieszyła się elegancko ubrana emerytka.
Tak, życie nie jest łatwe, odezwała się matka z dzieckiem na ręku. Wszystko kosztuje. Za każde następne dziecko musimy płacić kary w postaci vat. Owatowano pampersy, ciuszki, wszystko dla dziecka. A przecież bez dzieci, kto na nas będzie pracował?
I za wywóz śmieci też zapłacimy więcej – dodał mężczyzna w kapeluszu. Taryfy obowiązują od osoby. Mam czwórkę małych dzieci, każda podwyżka dotyka nas poczwórnie.
Byleby zdrowie było – odpowiedziała babcia w wytartej chuście. Z siatki wystawało mleko, chleb i margaryna. I żeby na leki starczyło – dodała.
I choinka w tym roku na rynku sztuczna, dodał starszy jegomość, tak jak i miasto robi się sztuczne. I nie będzie fajerwerków w sylwestra – wykrzyczał mały chłopczyk, pewnie wnuczek jegomościa.
A to dobrze, wtrąciła babcia w chuście, mieszkam na Odrzańskiej i zawsze czułam się jak na wojnie.
Potem oberwało się władzom, radnym.
Zamyśliłem się, niedawno głosowaliśmy nad budżetem miasta na 2013 roku. Budżet bez pomysłu, nierozwojowy dla mieszkańców, podany w ładnym opakowaniu, to wszystko. Wszyscy obecni radni głosowali za. Spojrzałem na siedzącego obok Tomka Kusego. Nie podnieśliśmy ręki.
Pociąg stanął, spojrzałem przez okno. Mój Racibórz. A żyć trzeba.
Opinie oraz treści przedstawiają wyłącznie własne zdanie autorów i mogą, ale nie muszą odzwierciedlać poglądów redakcji.