Salę w Grzegorzowicach skończą za 10 lat?
RUDNIK, GRZEGORZOWICE. Sztandarowa inwestycja w gminie Rudnik budzi wśród samorządowców spore obawy. Radna Karina Hałas skrytykowała podczas sesji rady pracowników firmy wykonującej prace na obiekcie. Powodem większego zdenerwowania było zamknięcie przez nadzór budowlany starej sali gimnastycznej.
– Proszę porozmawiać z przedstawicielami wykonawcy i zwrócić im uwagę, że prace idą im za wolno. W takim tempie skończą budowę za 10 lat. Wygląda to jakby przedszkolaki to budowały. Budynek powinien być już gotowy pod sam dach, a stoją zaledwie trzy ściany – mówiła oburzona.
Według wójta Alojzego Pieruszki, wykonawca ma kłopoty z odpowiednią liczbą fachowców, którzy przed wakacjami opuścili szeregi firmy. Od września sytuacja miała się ustabilizować, lecz nie byli w stanie dogonić zaległości. – Problemem jest ostatni wieniec betonowy, na którym miał się opierać dach. Wylewka przy niskich temperaturach nie wchodzi jednak w grę, stąd przestój w pracach – dodał.
Zdaniem radnej Hałas, technologia firmy jest „do bani” gdyż sama widziała jak robotnicy prostowali krzywe ściany uderzając w nie młotami. Z kolei radny Henryk Rzerzacz, zawodowo patrolujący okolicę, zaobserwował jak pracownicy przez trzy godziny mieli przerwę na śniadanie. – Wyglądali jak spod sklepu – podsumował. Wójt tłumaczył, że gmina jako inwestor nie ma wpływu na to kogo wykonawca zatrudnia. – Nasz nadzór dotyczy jakości a nie organizacji pracy. Od tego jest kierownik budowy – uspokajał. Radny Rzerzacz proponował przynajmniej przeprowadzenie na budowie kontroli BHP, co tłumaczył tym, że gdyby na placu stał się jakiś wypadek budowa zostałaby wstrzymana na jeszcze dłużej.
Krzysztof Badurczyk, radny z Łubowic zastanawiał się co w takim razie gmina może zrobić i jak naciskać aby przyspieszyć prace w Grzegorzowicach. – Do naszych wskazówek mogą, ale nie muszą się zastosować. Przy takich inwestycjach zdarzają się problemy, czego przykład mamy w Krzanowicach – odpowiedział Alojzy Pieruszka.
Radny Mirosław Golijasz był zdania, że częste wizyty kontrolerów z gminy wymuszą na wykonawcy większą staranność i terminowość prac. Okazało się jednak, że inspektor z urzędu odwiedza plac budowy niemal codziennie. – Jeśli widzicie coś niepokojącego to proszę to jak najszybciej do nas zgłaszać, tylko wtedy możemy skutecznie interweniować – dodał wójt.
Marcin Wojnarowski